czwartek, 19 listopada 2015

Na dnie Jeziora.

Przeszłość naszej planety obfituje w okresy, kiedy to morze przykrywało obszary, które dzisiaj są suchym lądem a ślady po środowisku morskim odnaleźć można tylko w osadach geologicznych. Był czas, że dzisiejsze terytorium Polski prawie w całości pokryte było wodą jak choćby w okresie późnej jury 150 mln lat temu. Ślady tych zdarzeń, w skali geologicznej, można znaleźć niemal wszędzie w Polsce, jeśli wie się czego szukać. Niektóre są tak spektakularne (dla zapaleńców oczywiście) jak pozostałości zatoki mioceńskiego, ciepłego akwenu w rejonie dzisiejszej Korytnicy niedaleko Kielc.

Dla człowieka okres kształtowania otoczenia, rozpoczął się w momencie przejścia od kultury łowiecko-zbierackiej do rolnictwa. Zamieszkiwanie na jakimś terytorium, często ograniczonym warunkami naturalnym (akweny morskie, góry, klimat półpustynny itp.), zmuszało do wprowadzania zmian, udogodnień czy też modyfikacji środowiska chociażby poprzez regulację koryta rzeki albo wykopanie kanałów odwadniających lub nawadniających. Można powiedzieć, że człowiek jest pierwszym i chyba jedynym stworzeniem na Ziemi, które od małych zmian środowiska naturalnego przeszło do stworzenia własnego, sztucznego - antropogenicznego. 
Wcześniej pisałem o miejscowościach położonych nad brzegiem zbiornika wodnego, którego pozostałością obecnie jest Jezioro Druzno a teraz więcej będzie o miejscowościach założonych na jego dnie po wcześniejszym osuszeniu tego obszaru. Zacznę od miejscowości o dość wymownej nazwie, a więc od Jeziora.
Obszar, który miał podlegać zmianom w przeciągu setek lat, zobrazował na mapie Hugo Bertram tytułując ją jako mapę delty Wisły w roku 1300. Przyjmuje się obecnie, że to odwzorowanie jest całkiem miarodajne.

Czerwona kropka zaznacza obszar, gdzie dzisiaj znajdują się ziemie miejscowości Jezioro. Patrząc na umiejscowienie Elbląga można zrozumieć, czemu jego funkcja jako portu była na tyle korzystna, że konkurował z Gdańskiem. Krzyżacy z czasem "rozwiązali" ten problem, w latach 1308-1309 zajmując Pomorze Gdańskie razem z samym miastem. I to właśnie Zakon Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, zapoczątkował daleko idące zmiany, na wschód od Wisły, prowadząc działania militarne  wymierzone w plemiona pruskie i sprowadzając osadników na podbite ziemie. Nie mieli większego wyboru: po pierwsze tereny te były zamieszkałe przez stosunkowo niewielkie grupy ludności a po drugie, "waleczni" mnisi tak skutecznie nawracali pogan, że niewielu ich zostawało. Wsie jakie potem zakon zakładał, lokowane były na dość niekorzystnym prawie pruskim, co także odstręczało od pozostania w zależnościach z Krzyżakami.
Przyjmuje się, na podstawie źródeł historycznych pisanych, że pierwszych Holendrów sprowadzonych w celu przeprowadzenia melioracji i osuszania bagien, ulokowano przy zamku w Pasłęku. Zachował się dokument lokacyjny miasta wydany przez Mistrza Krajowego Meinhardta z Kwerfurtu wydany 29 września 1297 roku, którym holenderskich osadników określono jako pierwszych założycieli samo miasto nazwano Holland czyli Holandia, co stanowiło zerwanie z tradycją  nawiązywania do nazw pruskich. To niecodzienne postępowanie ma tłumaczyć fakt, jakoby osadnikami byli rycerze zamieszani w porwanie i morderstwo hrabiego Holandii Florisa V.

Na mennonitów Żuławy musiały poczekać do czasów Lutra, narodzenia się anabaptystów i na Menno Simmonsa, który brzydził się przemocą. Pojawili się tutaj w latach 60 XVI wieku, uciekając przed okrutnymi prześladowaniami ze strony protestantów i katolików. Prześladowały ich również władze świeckie - za odmowę służby wojskowej, mennonici byli i są zdeklarowanymi pacyfistami.

Ciekawostką jaka łączącą anabaptystów z plemionami pruskimi, zamieszkującymi te ziemie w przeszłości jest fakt, iż nazwy pod jakimi ich znamy, zostały nadane im przez ludzi z zewnątrz. Tak więc "Prusy" używane były przez plemiona słowiańskie, a "anabaptyści" wcale nie odrzucali chrzestu tak jak to obwieszczali protestanci ale chrzest był najważniejszym sakramentem, który należało przyjąć z pełną świadomością wiary w okresie dorosłości.

Mennonici dali początek tzw. kolonizacji olęderskiej i przyszłości mianem olędrów określano po prostu osadników, którzy osiedlali się w danym miejscu na zasadach zdefiniowanych właśnie podczas migracji mennonickiej. Tak więc, jeśli napotykamy określenie olęder, to ma ono charakter prawny a nie osobowościowy. Oczywiście najcenniejsi byli przybysze z Niderlandów - ze względu na swoje umiejętności osuszania terenów podmokłych oraz melioracji. 


Okres nasilonych prześladowań mennonitów zbiegł się z działaniami rajców Gdańska, którzy poszukiwali osadników w celu zagospodarowania ziem w Prusach Królewskich spustoszonych po wojnach z zakonem krzyżackim. W 1547  roku rada miejska wysłała Philipa Edzema jako swojego przedstawiciela do Niderlandów. Miał on za zadanie pozyskać kolonistów skłonnych osiedlić się w delcie Wisły. Za przykładem Gdańska szybko poszedł Elbląg, Pelplin i Włocławek.



"W połowie XVI wieku Pomorze i Prusy Królewskie mogły przyciągać osadników. Rzeczpospolita przeżywała wówczas okres gospodarczej koniunktury i stanowiła zaplecze surowcowe dla Niderlandów. Ponadto kolonistom zapewniano wiele przywilejów, takich jak wolność osobista, wolność wyznania, zwolnienie ze służby wojskowej i świadczenia pańszczyzny[...] Na osadników nie trzeba było długo czekać. Szybko zasiedlili tereny u ujścia Wisły i zaczęli posuwać się w górę rzeki. Koloniści pochodzili przeważnie z Niderlandów i Fryzji, ale mennonici stanowili wśród nich mniejszość. Jednak już w 1577 roku można było spotkać mennonitów w dwunastu miejscowościach w okolicach Malborka. W pierwszej połowie XVII wieku pojawili się w rejonie Grudziądza i Chełmna, a także w Toruniu"
                                Wojciech Marchlewski Mennonici. Życie codzienne od kuchni., Warszawa 2014.

 Dobrze widoczne pęknięcia ściany kościoła w Jeziorze - efekt stawiania ciężkiej budowli na dnie jeziora.

Powstanie Jeziora czy też Thiensdofu, a więc wsi nad rzeką Tina, sięga czasów, kiedy to anabaptyści zostali wygnani z Prus Górnych w roku 1543. Pierwsze wzmianki o holenderskich mennonitach pochodzą z roku 1557 i tyczą się wsi Węgle (Wengeln) na północy jeziora Druzno. Z zachowanych zapisów dowiadujemy się, iż w 1590 roku, znaczna część łąk po zachodniej stronie Druzna znajdowała się w rękach holenderskich osadników.

Powstanie samej osady określa się na połowę XVI wieku jednak powstanie gminy mennonickiej odłamu fryzyjskiego, określanej też jako Mała Żuława (Kleinwerder) datuje się na 1607 rok, kiedy to niejako powołał ją do życia Jan van Emden Gerrits -starszy zboru Kleinwerder, kaznodzieja Zjednoczonych Fryzów, Wysokich Niemców i Waterlandersów z Gdańska (od 1612 starszy zboru w Markusach). Gmina skupiała mennonitów z wiejskich terenów na południe od Elbląga oraz wchłonęła czeskich Hutterytów, którzy napływali tutaj już w 1604 roku a potem po wojnie 30-letniej.
Na początku swego osadnictwa mennonici nie mieli prawa do budowy domów modlitwy więc spotykali się w domach prywatnych. Dopiero w 1728 roku gmina otrzymała pozwolenie od biskupa chełmińskiego Ignacego Kretkowskiego na wybudowanie własnego, osobnego miejsca modlitw. W Jeziorze bardzo szybko pobudowano dom modlitewny bo już 27 kwietnia 1728 został poświęcony i oddany do użytku. Był to budynek o drewnianej konstrukcji zrębowej, na planie wydłużonego prostokąta, przykryty dwuspadowym dachem - bardziej przypominał spichlerz niż świątynię.
Zachowany do dzisiaj budynek wybudowany został w 1865 roku.




Budynek z 1865 r. istnieje do chwili obecnej. Murowany z cegły, w stylu neogotyckim. Orientowany, na rzucie prostokąta, wnetrze jednoprzestrzenne nakryte stropem belkowym. Elewacja frontowa i tylna z centralnym ryzalitem mieszczącym pierwotnie zwieńczony ostrołukowo portal wejściowy (obecnie w powiększonym otworze prostokątne wrota wjazdowe), nad nim dwa częściowo zamurowane ostrołukowe okna z maswerkami doświetlające pierwotnie chór muzyczny. Ryzalit wieńczy rozetowy fryz opracowany w tynku. Po bokach ryzalitu dwa zwieńczone ostrołukowo okna z maswerkami (obecnie w dolnej części zamurowane). Nad ryzalitem dwa ostrołukowe okna i centralna blenda. Szczyt elewacji wieńczy ceglany fryz kroksztynowy, po bokach i centralnie elewacja zwieńczona sterczynami z iglicami. Elewacje boczne sześcioosiowe ze zwieńczonymi ostrołukowo oknami z maswerkami (analogiczne jak w elewacji frontowej i tylnej), w dolnej części zamurowanymi. Budynek nakryty dachem dwuspadowym krytym dachówką esówką.
 http://holland.org.pl/art.php?kat=art&dzial=polska&id=12_1


Po 1945 roku, budynek świątyni przeznaczono pod magazyn dla tutejszego PGR-u, przez jakiś czas podobno był w nim sklep, a obecnie stoi pusty i popada powoli w ruinę. 
Za domem modlitwy znajdują się smutne resztki XVIII wiecznego cmentarza. Zachowało się niewiele i tylko pozostałości głównej alei mówią o jego świetności.
Cmentarz został założony na planie prostokąta na początku XVIII wieku i użytkowany był do końca II wojny światowej. Pierwotnie istniały na tym cmentarzu dwie prostopadłe aleje dzielące go na cztery kwatery. Do obecnych czasów zachowała się tylko piękna aleja starych lip, którą posadzono dokładnie na osi pobliskiego zboru. Obecnie cmentarz jest bardzo zniszczony i zaniedbany, chociaż nie zarośnięty. Z dawnych form upamiętniających pochówki mennonickie nie zachowało się na nim zbyt wiele. Dawniejsze tumby ze sztucznego kamienia zostały wywiezione. Pozostały jedynie trzy tablice inskrypcyjne: dwie granitowe oraz fragment tablicy z piaskowca. Wszystkie mają wyryty krzyż łaciński. Ponadto zachowały się nagrobki rodzin Pennerów i Bartelów.
http://encyklopedia.warmia.mazury.pl/index.php/Cmentarz_mennonicki_w_Jeziorze 





Ostatni starszy gminy  Cornelius Dirksen z Markus nie opuścił rejonu gminy w 1945 r. Pozostał i pomimo wielu trudności służył tym, którzy jak on nie chcieli porzucić swojej ziemi. Jego żona zmarła 1947  a jego samego w październiku tegoż samego roku wydalono. Wyszperałem jeszcze taką sygnaturkę:
Dirksen, Cornelius w Markushof 1923 ältester
der Gem.Thiensdorf * 25.07.1875 w Lichtfelde
+ 2.03.1951 w Wasseralfingen      (w  Badenii-Wirtembergii)
P: M.Gem.Kal.











W Jeziorze mennonici nie byli jedynymi mieszkańcami. Obok mieszkali ewangelicy, do których należał kościół pierwotnie pobudowany w 1631 roku. Uległ on jednak spaleniu. Odbudowywany, poddawał się zniszczeniom kilkukrotnie. Z jedną z odbudów związana jest niesamowita ciekawostka, mówiąca wiele o charakterze ówczesnych wiernych. Kościół Wniebowzięcia NMP w 1752 był bliski zawalenia. Władze, którym podlegali parafianie Jeziora, wydały zgodę na pobudowanie nowej świątyni pod warunkiem, że zostanie to uczynione ..... w 24 godziny [SIC!]. I ci ludzie zrobili to! Najpierw obudowali stary kościół murami zewnętrznymi po czym zburzono go wewnątrz.

1888 rok był rokiem wielkiej powodzi na Żuławach, która tyn razem też zniszczyła kościół w Jeziorze. Odbudowano go w latach 1898-1899 w centrum wsi na planie prostokąta z wieżą od zachodu, w której, w dolnej części znajduje się kruchta. Budowlę wzmocniono przyporami jednak dzisiaj bez trudu można zobaczyć pęknięcia ścian powstające na skutek osiadania ciężkiej, ceglanej budowli powoli zapadającej się w byłe dno jeziora Druzno.

Obok kościoła stoi pomnik upamiętniający poległych w I wojnie mieszkańców okolic jak i samego Jeziora. 







W północnej części wsi można przejechać nad rzeką Tyną po jednym z najstarszych w Polsce moście zwodzonym. Zbudowany w 1895 roku, a jego całkowita długość wynosi 39,2 m. Jest to konstrukcja o trzech przęsłach, z których środkowe jest dwuskrzydłowym przęsłem podnoszonym. Przęsła oparte są na filarach i przyczółkach murowanych z kamienia. Przęsło zwodzone skonstruowane jest z dwóch symetrycznych klap o wymiarach 6 x 4 m. Klapy wykonane są z dźwigarów połączonych poprzecznicami i zamocowane na filarach za pomocą łożysk z czopami umożliwiającymi obrót. Obecnie most jest zamknięty dla żeglugi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz