wtorek, 29 grudnia 2015

Cmentarz gminy mennonickiej w Markusach. Trochę o fryzach i flamandach.

Wieś albo raczej osada wzmiankowana jest po raz pierwszy 1363 roku jako Markushof. Zaznacza się, że znajdował się tutaj dwór z kaplicą i wnosząc po nazwie, pokusić się można o stwierdzenie, że posiadał go jakiś Markus. Kto wie, czy nie był to jakiś rycerz z nadaniem ziemi od zakonu krzyżackiego. 
Kolejną datą znamienną dla miejscowości jest 1590, kiedy to podpisano kontrakt z Simonem Bahr na przyjęcie osadników holenderskich, w tym mennonitów. Kontrakt ten oznacza, że w owym czasie dobra Markus należały do tego, jednego z najbogatszych, kupca gdańskiego. Pochodził od z bogatej warstwy mieszczan, która de facto sprawowała ekonomiczną i polityczną władzę w mieście. Szymon Bahr "handlował" z królami polski i to na tyle dobrze, że w 1591 podniesiony został do stanu szlacheckiego, zaadoptowany przez rodzinę Dembińskich herbu Rawicz. Dzisiaj jego podobiznę można zobaczyć na monumentalnym grobowcu w kościele mariackim w Gdańsku.
                          
źródło: Wikipedia (https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Simon_Bahr.jpg).

Akcja kolonizacyjna na Żuławach i nie tylko, nie była bynajmniej spontaniczna. Oczywiście fakt prześladowań anabaptystów, w tym mennonitów, przyczynił się do tego, iż ta grupa ludzi stała się "podatna" na hasła wolności i swobód religijnych jakie płynęły z Rzeczpospolitej. Pochodzenie kolonistów z Flandrii i Fryzji w dzisiejszej Holandii sprawiało, że tym bardziej byli mile widziani przez właścicieli ziemskich, zmagających się z powodziami i podtopieniami (niższe stany np.: rzemieślników gdańskich, niechętnie patrzyły na przybyszów dopatrując się konkurencji, konsekwentnie zawyżając ilość członków wspólnoty by dowieść rozmiarów szkód na rynku gospodarczym). 
Do sprowadzenia prześladowanych mennonitów holenderskich przyczynił się Jan Łaski, polski przedstawiciel reformacji.  Nie ma bowiem wątpliwości co do tego, iż zetknął się z Menno Simonsem podczas swojej bytności we Fryzji. Za pierwszą osadę mennonicką na Żuławach Gdańskich uważa się wieś Tujce, założoną ok. 1530 roku przez burmistrza gdańska Constantina Ferbera I  - również zasłużonego, handlującego z królami, czasem przez nich więzionego i pochowanego w kościele mariackim w Gdańku. Na korzyść założenia o planowym zorganizowaniu akcji kolonizacyjnej przemawia jeszcze fakt, iż Menno Simons w 1549 roku odwiedził Gdańsk. Mennonitó zachęcić miały również  zagwarantowane przez radę miasta spore ulgi podatkowe oraz swobody religijne. Jak jeszcze dodać, że pierwsze osadnictwo holenderskie w XVI wieku "wystartowało" koło Pasłęka, zależnego od Elbląga (1527) a Gdańsk z nim współzawodniczył, to oczywistym się staje celowe i planowe rozpoczęcie akcji kolonizacyjnej. Umiejętności holenderskich meliorantów dawały nadzieję na ostateczne uregulowanie stosunków wodnych w delcie Wisły. 
Mennonici na terenie Prus Królewskich dzielili się na dwie grupy wyznaniowe: fryzów i flamandów. Określenia te już wtedy nie miały znaczenia etnicznego, bardziej określały założenia doktrynalne - stopień izolacji od świata, przyjmowanie nowo nawróconych (prozelitan)  do wspólnoty, status dzieci z małżeństw mieszanych. Gminy fryzyjskie były bardziej konserwatywne co znajdowało odbicie w ubiorze czy w skąpym wystroju wnętrz domostw. Flamandowie z kolei byli bardziej otwarci na to co płynie z otaczającej ich rzeczywistości. Niemniej całościowo mennonitów cechowało: znaczne ograniczenie integracji społecznej, rygorystyczne przywiązanie do obyczajów, odmowa piastowania jakichkolwiek wyższych stanowisk, podstawowe ale tylko podstawowe kształcenia dzieci.
Markusy należały do gminy fryzyjskiej w Jeziorze (pierwotnie Małe Żuławy, Kleinwerder), która obejmowała obszar Małych Żuław Malborskich.
Kilka ciekawych wydarzeń z historii gminy:
  • Pojawiła się chyba pierwsza "komuna", która nawet dla mennonitów ostatecznie była nie do przyjęcia. W roku 1604 do Klainwerder przybył z Josef Hauser, kaznodzieja huterycki z Moraw, razem z współwyznawcami i ich żonami. Wydzierżawili w rejonie dzisiejszych Węgli ziemię na okres dziesięciu lat i ustanowili tam rodzaj wspólnoty majątkowej obejmujący 73 osoby - bruderhof, zwany również haushaben. Był to system rozliczeń wspólnotowych znany z huteryckich zborów na Morawach i Słowacji a dzisiaj podobny jest używany w Dakocie Południowej (USA) i Kanadzie. Rozwiązanie bruderhof było wyjątkowe jak na owe czasy, bez precedensu (chyba, że wśród pierwszych chrześcian), lecz wyjątkowo skuteczne i dotrwało do dzisiaj. Nazwa nie oznaczała tylko idei lecz również fizycznie istniejący obiekt a w zasadzie grupę budynków wybudowanych wzdłuż wspólnej osi lub na planie kwadratu. Pomieszczenia na parterach użytkowane były wspólnie: kuchnia, jadalnia, pomieszczenia "przedszkola", szkoły, pralnia, przędzalnia i inne, w miarę potrzeb. Ludzie mieszkali na poddaszu ale ponieważ dachy zazwyczaj były strzeliste, to wydzielano 2 poziomy na takim poddaszu. Każdy bruderhof dążył do jak największej niezależności -  od pól i lasów po tkaczy, ślusarzy czy kowali, "gromadził" pod swoim dachem. Huteryci na żuławach dopuszczali do siebie również mennonitów z Zachodznich Żuław. Jednak nie układało im się z nowymi sąsiadami. Zarzucano im np.: niegospodarność w ramach bruderhofu i doprowadzenie ludzi do głodowania. Rzemieślnicy z Elbląga również nie byli zadowoleni z konkurencji pod bokiem i wkrótce huteryci sprzedali swoje dobra. Nie wszyscy jednak opuścili te ziemie. Trzeba pamiętać, że pomimo szykan i trudności jakimi ich :goszczono" to nikt ich nie prześladował i nie mordował ze względu na wyznanie. To, że część z nich została, być może nawet tworząc odrębną grupę, wynika z opisu Żuław Abrahama Hartich'a, który przytacza określenie "wozy na śmieci" przypinane fryzom za przyjmowanie huterytów do siebie jeśli zostaną wydaleni z innych grup mennonickich, pomimo zdecydowanego potępiania innych grup anabaptystów. Wojna trzydziestoletnia dodatkowo "zasiliła" strumień huterytów płynący do Prus Zachodnich i do Klainwerder. choć większość z nich, po wydaleniu z Czech, udała się na Węgry a potem do Ameryki.
  • W maju 1724 roku na Żuławy, do gminy Markushof-Thiensdorf, pod przewodnictwem starszego Davida Pennera, docierają wygnani z Prus Wschodnich mennonici, którzy od ok. 1713 roku zasiedlali rejony nizin nad Niemnem, w okolicy Tylży wnosząc wiele do przekształcania podmokłych nieużytków w tereny wydajne rolniczo. Szczególnie dobrze rozwinęła się tam hodowla bydła (to właśnie z tego regionu pochodzi sławny ser nazwany pierwotnie mennonickim a później tylżyckim, osadnicy mennoniccy potroili produkcje sera w tym rejonie, dostarczając na rynek w Królewcu w roku 1723 185 tys. kg. swojego produktu).
    Pochodzili oni z regionu dzielnicy rządowej Prus Wschodnich określanej mianem Gumbinnen. Społeczność mennonicka została wygnana na polecenie ówczesnego króla Prus Fryderyka Wilhelma I. Była to reakcja na mennonicki protest przeciwko wcielaniu ich siłą do wojska. Pomimo gwarancji udzielonych im na początku osadnictwa, we wrześniu 1723 roku rozpoczęły się brutalne akcje werbowników do wojska m.in do Lange Kerls - Pułku Olbrzymów. Każdy członek należący do gminy Thiensdorf posiadający gospodarstwo zapewnił uciekinierom pastwisko dla 2 krów i miejsce do tymczasowego zamieszkania, choć owa tymczasowość trwała co najmniej rok i przez obie strony była określana jako "wyjątkowo uciążliwa. Po roku pertraktacji i ustaleń (m.in z grafem Donhoffem, które nie były owocne ponieważ osadnicy nie posiadali pieniędzy na zakup ziemi) otrzymują pożyczki z Amsterdamskiej Komisji Pomocy Zagranicznej co pozwala 105 rodzinom na kupno łącznie 1470 hektarów ziemi w gminach Markushof-Thiensdorf i  Rudnerweide - Schweinsgrube (Szwedy-Rudniki). Ta druga lokalizacja oznacza stworzenie nowej gminy wyznaniowej, króra przybiera nazwę Litauische Gemeinde zu Schweinsgrube - Litewska wspólnota z Schweinsgrube.
  • 1790 - po 12 latach sporów wewnątrz wspólnoty, dochodzi do rozłamu. Ze wspólnoty Thiensdorf liczącej ok. 2000 osób (razem z dziećmi), odeszło ok. 400 osób w tym czterech nauczycieli i pięciu diakonów.Grupa menonitów z Jeziora (Thiensdorf) oraz flamandzka wspólnota z Orłowskiego Pola i Gdańska chciała dopuścić możliwość zawierania małżeństw mieszanych z grup flamandzkich i fryzyjskich oraz innych wyznań religijnych, chcących przyłączyć się do wspólnoty poprzez chrzest. Jednak większość zgromadzenia  w Jeziorze oraz innych zgromadzeń fryzyjskich odrzuciła te zmiany - nastąpił rozłam wśród menonitów. Mniejsza grupa, w 1791 roku wybudowała w Markusach nowy dom modlitwy. Z czasem jednak różnice wyznaniowe zaczęły zanikać i w 1865 roku w Jeziorze zbudowano nową, murowaną świątynię, która stała się wspólnym miejscem spotkań dla obu grup. Dom modlitwy w Markusach, na skutek wielkiej powodzi, jaka miała miejsce na Żuławach w 1888 roku, został zniszczony. Postanowiono wybudować nową świątynię w Preußisch Rosengart (obecnie Rozgart) pod warunkiem, że gminy Thiensdorf i Markushof zostaną scalone (ten warunek postawiły gminy mennonickie z Holandii, Nieniec i Gdańska, które wyłożyły pieniądze na budowę).Tak też się stało i w 1890 roku grupa przyjęła nazwę Thiensdorf-Markushof. W tym samym czasie wybudowano nową świątynię w Preußisch Rosengart, którą wyświęcono 14 czerwca 1894 roku (w Trinitatis-Święto Trójcy Świętej) i stanowi swego rodzaju wyjątek, ponieważ posiada dzwonnicę.
    http://holland.org.pl/art.php?kat=art&dzial=polska&id=12_1
W 1776 roku wymienić można następujące nazwiska odnotowane dla Markus : Allert, Bastvader, Boll, Dau, Froes, Froese, Gruntu, Harms, Holtzrichter, Jantzen, Lambert, Martens, Neysteter, Nickel, Puls, Penner, Peters, Philipsen, Quiring, Ridiger, Schroetter, i Siebert.

W 1820 roku na 418 mieszkańców 162 było mennonitami.
Petycję z 1868 roku w sprawie służby wojskowej z Markus podpisali: Heinrich Bächer, Peter Bestvader, Heinrich Froese, Aaron i Jacob Goerzen, Jantzen, Dietrich i Johann Pauls, Heinrich Penner.
W 1885 r. we wsi było 54 gospodarstw, 5 większych zagród, 76 domów, mieszkało 689 ewangelików i katolików oraz 139 mennonitów.

Cmentarz ma plan prostokąta, przylegającego dłuższym bokiem do drogi. Jego obrzeża porośnięte są starymi okazami lip, natomiast w jego wnętrzu rosną także inne rodzaje drzew. W części zachodniej zachowały się dwa ceglane filary z połową bramy z kutych żelaznych elementów. To sugeruje, że niegdyś mogła biec przez teren cmentarza aleja wzdłużna. Na cmentarzu zachowały się liczne tumby nagrobkowe. Jest ich kilkadziesiąt. Najcenniejszy zbiór nagrobków obejmuje nagrobki typu cippus z nadbudową w postaci czworościenego, zwężającego się ku górze obelisku oraz dwóch stel. Cały ten zbiór nagrobków, ustawiony w jednej linii, związany jest z rodziną mennonicką Klaasen. Należy przy tym zaznaczyć, że nagrobki są bogate w dekorację oraz treści epigraficzne. W innych rejonach tego cmentarza znajdują się inne przykłady stel o ciekawych walorach estetycznych.
Cmentarz jest zadbany i świadczy o wielkim szacunku jego opiekunów do tego miejsca. 

Forma nagrobka oraz materiał, z jakiego był wykonany, symbolizowały zmarłego, np. drewno- "drzewo życia", kamień- "wieczność", żeliwo- "trwałość". Najbardziej charakterystyczne na Żuławach stele, niemal wszystkie posiadały rzeźbione dekoracje, a każda z nich miała znaczenie symboliczne.
  • Akant- podkreślał rangę społeczności, liść symbolizował "drzewo życia" i "rajski ogród", nadawał zmarłej osobie charakteru szlachetnego,
  • Anioł- putto, czyli główka ze skrzydełkami- anioł unoszący duszę osoby zmarłej, która po śmierci staje się aniołem,
  • Bluszcz- nieśmiertelność, odradzanie się lub żałoba po zmarłej osobie,
  • Czaszka- śmierć, nieunikniony los,
  • Gołębica- Duch Święty lub zwiastun nadziei i ocalenia (gołębica z gałązką w dziobie),
  • Granat- bogactwo, obfitość lub- porównując do gwiazd: niebo, raj, zbawienie, porównując do koloru: wino, krew,
  • Gwiazdy- niebo, zbawienie,
  • Zgaszona pochodnia- zgasłe życie,
  • Klepsydra- czas, wieczność,
  • Korona- dostąpienie Królestwa Niebieskiego,
  • Kotwica (w połączeniu z krzyżem)- nadzieja na zmartwychwstanie,
  • Krzyż- triumf, podkreślenie wiary zmarłego,
  • Kwiaty- życie, złamany- przerwane życie, zwrócony do dołu- rozkwit życia w innym świecie, róża- miłość, złamana róża- wcześnie przerwane życie, lilia- czystość i niewinność,
  • Makówka- sen wieczny,
  • Meander- kręta droga lub rzeka życia- upływ życia, czasu lub wieczność czasu i Życia Wiecznego,
  • Medalion- chwała, triumf życia,
  • Motyl- krótkie, jednodniowe w wymiarze wieczności życie ludzkie lub ulatująca do nieba dusza zmarłego,
  • Muszla- w zależności od jej kształtu: śmierć, wieczność, symbol czystość,
  • Oko opatrzności- Bóg,
  • Palma- triumf, chwała, nagroda, ukoronowanie życia lub przypomnienie o cierpieniu i ofiarach poniesionych w życiu doczesnym,
  • Rozmaryn- chwała,
  • Serce (gorejące)- żarliwa miłość i wiara,
  • Słońce- chwała, życia wieczne, nowy dzień,
  • Wachlarz- szybkość w składaniu i rozkładaniu, krótkotrwałość i znikomość żywota ziemskiego, pośmiertna chwała, wywyższenie lub krótkie ziemskie życie,
  • Wąż- śmierć lub wieczność,
  • Wieniec- pochwała życia zmarłej osoby, z liści dębu- siła, moc, zwycięstwo, sława,
  • Gmerk- znak osobisty i rodzinny.












     
                               

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Różany. Historia w jednym budynku.

Wybierając się w maju na Żuławy Elbląskie można być pewnym napotkania takich widoków:


Pośród zielono-żółtych pól rzepaku, poprzecinanych kanałami, w okolicy wsi Różany można z oddali dostrzec wysoki komin. Jeśli uda się znaleźć drogę by podjechać do niego bliżej, natrafia się na taką oto budowlę:
I nie bez znaczenia dla jej funkcjonalności jest fakt, iż stoi niejako na kanale wodnym, dzisiaj już zarastającym.
Owa samotna budowla miała swego czasu olbrzymie znaczenia dla całych Żuław, podobnie jak wiele innych, podobnych a dzisiaj już nie istniejących. Aby to znaczenie zrozumieć i dodatkowo połączyć z istnieniem w przeszłości niepoliczalnej ilości wiatraków na Żuławach, trzeba się nieco cofnąć w czasie.
Wieś Różany założona została prawdopodobnie w latach 1296-1298. Bardzo prawdopodobnym jest też to, że lokowana była na prawie pruskim. Nie należy bowiem zapominać o krzyżackim panowaniu nad tymi ziemiami w owym czasie. Drugą przesłanką jest odnowienie lokacji wsi już na prawie chełmińskim dokonane przez komtura dzierzgońskiego Konrada von Bruningsheim w roku 1355.

Osadnicy holenderscy pojawili się we wsi w 1599, jak domyślać się należy, w celu rozpoczęcia pozyskiwania ziem pod uprawy i generowania dochodu z obszarów do tej pory uznawanych za nieprzydatne. Główną metodą osuszania ziemi było zakładanie polderów i następnie ich osuszanie.
Znani są dzierżawcy wsi w XVII wieku: 1631 Kaspar Platen, 1647 Izaak Spiering, 1663 Aleksander Jungschultz. Przy czym Aleksander był zięciem Izaaka, osoby sławnej i poważanej już za życia, goszczącej królów w swojej kamienicy w Elblągu.

Izaak Spiering (po holendersku Stynka) von Gildencroon pochodził z arystokratycznej rodziny Brabant wywodzących się z Delf w Holandii. W okresie panowania Władysława IV synowie kupca Franciszka pełnili funkcję poborców ceł morskich. W Elblągu jako pierwszy osiadł Piotr Spiering, być może wpływ na jego decyzję miał fakt, iż Elbląg w 1626 roku poddał się bez walki wojskom Szwedzkim ( z jednej strony zdrada lojalności względem Zygmunta III, z drugiej strony miasto miało wiele do stracenia np.: istniało w nim przedstawicielstwo angielskiej Kampanii Wschodniej ).
To właśnie Piotr kupił kamienicę na Starym Rynku, która później miała otrzymać przywilej i obowiązek goszczenia koronowanych głów. W 1627 roku Piotr objął urząd szwedzkiego poborcy ceł w Pilawie więc ktoś musiał się zająć doglądaniem nieruchomości. Zajął się tym najmłodszy z piątki braci - Izaak Spiering. To właśnie zmiany w parceli zapoczątkowane przez Piotra a kontynuowane przez Izaaka zaważyły na przyszłym przeznaczeniu kamienicy. Dla przykładu: w 1634 roku Izaak Spiering wpłacił do rady miejskiej 60 talarów za zezwolenia doprowadzenia rurami wody od miejskiej pompy w celu uruchomienia w kamienicy fontanny [sic!]. Tak więc kamienica na mocy umowy z dnia 8/18 lutego 1636 roku, w zamian za zwolnienie właścicieli od służby ratowniczej 
i przymusowych kwaterunków, został obciążony zaszczytnym obowiązkiem goszczenia królów. "Dom Królów" ten przywilej utrzymał do 5 stycznia 1915 roku.
 Skrajna kamienica po lewej to "Dom Królów"
Pierwszy koronowany gość, Władysław IV we własnej osobie przebywał w Elblągu, w gościnie u Izaaka Spieringa już w dniach 0d 11 do 15 lutego 1636 roku. Nadmienić należy, że Spieringowie pozostawali w łasce króla, tzn. efektywnie pracowali dla niego pobierając cło, zaopatrując polskie załogi w fortach na Półwyspie Helskim czy wyposażając i werbując załogi okrętów floty królewskiej.
Sam Izaak będąc doradcą króla cieszył się wieloma przywilejami a 2 lata po wizycie króla w Elblągu, otrzymał szlachectwo.
Wizyta Władysława IV w Elblągu była niezwykle istotną dla miasta, które wróciło w granice Królestwa Polskiego. Miasto starało się odzyskać dawne przywileje i zyskać w oczach władcy, szczególnie po poddaniu się Szwedom w 1926 roku. Król był łaskawy. Przyjął drobny upominek - 100 tysięcy złotych [sic!] i bez oporów potwierdził dawne przywileje, w tym wolność religijną. Wprawdzie do  Elbląga nie powróciła Kompania Wschodnia, to i tak Elbląg dobrze na tym wyszedł. Król zwolnił bowiem miasto od podatków koronnych, kwaterunków wojskowych i podatków na cele wojenne, a kilka lat później z kolejnych ceł i podatków. Największym wygranym, co nie podlega wątpliwościom był oczywiście Izaak Spiering. Został pierwszym człowiekiem w historii miasta, od którego nazwiska nazwano ulicę. 
W 1948 roku, razem z rodziną Izaak wrócił do Holandii, pozostawiając kamienicę pod opieką swego zięcia Aleksandra Jungschultza. A ponieważ kamienica nie była jedynym majątkiem do zarządzania - majątek, karczma, dwór w Gronowie - można założyć, iż resztą zarządzał również Aleksander.

Osadnicy holenderscy byli szczególnie cenieni ze względu na swoje umiejętności w zagospodarowywaniu ziem podmokłych, zalewowych czy na końcu nawet "odzyskiwaniem" terenów pod uprawy, które są całkowicie zalane. Umiejętności te tym bardziej były w cenie im wyższe ceny uzyskiwało polskie zboże na zachodzie Europy. Działania te zawsze były zakrojone na wielką skalę:
zmieniano przepływ wody w rzekach (znamienne w skutkach przekierowanie wody z Wisły do Nogatu), usypywano setki kilometrów wałów przeciwpowodziowych, wykopano kolejne setki kilometrów kanałów odwadniająco - nawadniających i wreszcie zakładano poldery i budowano dziesiątki wiatraków.
Polderem określa się obszar ziemi, oczywiście podmokłej, który zamyka się wałami ziemnymi. Wnętrze dzieli się na mniejsze działki, poprzecinane kanałami transportującymi wodę do, zazwyczaj, jednego, głównego rowu odwadniającego polder. Trzeba pamiętać, że cały obszar jest w zasadzie płaski i w jakiś sposób ciągły należy wodę usuwać na zewnątrz, najczęściej do rzeki lub do morza. I właśnie to tej pracy używano wiatraków z kołami czerpakowymi lub śrubą Archimedesa, przy czym ten drugi typ mógł  poprzez odwrócenie obrotów, również nawadniać. Żuławy były więc krainą wiatraków.
 Okolice Nowego Dworu Gdańskiego.

 
Najbardziej znacząca fala emigracji pojawiła się w Polsce w XVI wieku. W Niderlandach panował kryzys ekonomiczny i dodatkowo nasiliły się prześladowania protestantów.  Głównym obszarem kolonizacji stały się Prusy Królewskie, czyli tereny dzisiejszych Żuław Malborskich, Gdańskich i Elbląskich – mennonici dopływali tu poprzez duński Öresund. Osiedlali się także na Kujawach, Mazowszu i w Wielkopolsce. Ślady tego osadnictwa widoczne są do dziś w architekturze wiejskiej, układach przestrzennych miast i wsi oraz w nazwach miejscowości - Holendry, Olędry, Olendry itp. Szacuje się, że w szczytowym momencie rozkwitu tego osadnictwa (II połowa XVII w.) w rękach Holendrów znajdowało się około 38 000 hektarów ziemi, podczas gdy ich liczba wynosiła 13 000, co stanowiło 1/6 mieszkańców Żuław.
Po 1772 roku, a więc po pierwszym rozbiorze Polski, wieś Różany jaki cały rejon Żuław weszły w skład zaboru pruskiego pod nową nazwą rejonu - Prusy Zachodnie. Warunki bytowe dla mennonitów uległy znacznemu pogorszeniu za sprawą obowiązkowej służby wojskowej jak była nie do przyjęcia dla członków zgromadzenia. Ze spisu pruskiego z 1776 roku znamy nazwiska 12 rodzin mennonickich zamieszkujących w Różanach (Alt Rosengart):

  • Albrecht
  • Dircksen
  • Friesen
  • Guhr
  •  Heinrich
  • Holtzrichter
  • Jantzen
  •  Pauls (cztery rodziny)
  •  Riedger

W 1789 r. mieszkało tu 51 mennonitów, a w roku 1820 na 136 mieszkańców, 58 należało do zboru mennonickiego.
Dzięki petycji do władz pruskich z roku 1868 w sprawie zwolnienia z obowiązku służby w wojsku, znamy inne nazwiska : Johann Froese - inicjator i sygnatariusz, Heinrichs, Rahn, Riediger, Schepansky, Dawid Gebrabdt,Peter Goertzen, Heinrich Jantzen, Isebrand Ran, Peter Riediger. 
Rok później naliczono we wsi 5 domów z 36-oma mieszkańcami i można powiedzieć, że liczba mieszkańców nie podlegała większym zmianom, bowiem w 1885 roku było 6 domów i 40 mieszkańców. Przed II wojną światową, w 1936 roku Różany zamieszkiwało 22 mennonitów.

Pod koniec XIX wieku rozpoczęto na Żuławach akcję scalania polderów w większe jednostki co prowadziło do zastępowania wiatraków urządzeniami wydajniejszymi - pompami parowymi, które były niezależna od pogody, niezawodne oraz  pozwalały na odwadnianie większego terenu jednocześnie. Pierwsza żuławska pompownia parowa powstała w 1840 roku w Piotrowie koło Cyganka. 
Obecny budynek przepompowni parowej, z  wyposażeniem w urządzenia pochodzące z elbląskich zakładów Franza Komnicka oraz Ferdinanda Schichau pochodzi 1951 roku, przy czym wykorzystano ceglane fundamenty pompy poniemieckiej (zwiększono obrys budynku). Budynek pierwotnie wyposażony był w agregat parowy (rok produkcji 1891), a dopiero później (ok. 1955-56) był wmontowany drugi agregat o napędzie elektrycznym. W budynku przepompowni, znajduje się piec z wytłoczonym nazwiskiem F.Komnick,  rury przepływowe z wytłoczonym nazwiskiem F. Schichau oraz prawie kompletne urządzenie napędowe. Obok starej przepompowni, znajduje się budynek nowej stacji pomp, dla polderu o pow. 432 ha. Wyposażony w dwa silniki elektryczne o mocy 30 kW (każdy) o łącznej wydajności pomp – 4320 m3/h. 
Zaznaczone powyżej nazwiska stanowią źródła osobnych i niezwykle bogatych historii związanych z regionem - mam nadzieję, że jeszcze je rozwinę.
Reasumując - budynek w Różanach sam w sobie jest swoistym pomnikiem bogatych, barwnych i często tragicznych dziejów Żuław. Pomnikiem walki człowieka o prawa do lepszego bytu - takiego jaki sobie sam obierze i wypracuje.





W Różanach zasługuje również na uwagę most stalowo-betonowy nad rzeką Tiną Dolną z 1912 roku umiejscowiony w południowo-wschodniej części wsi.