poniedziałek, 14 lutego 2022

Wiślina. Odsłona pierwsza.


Historia każdego miejsca zamieszkałego przez człowieka jest nierozerwalnie związana z dziejami regionu, kraju oraz świata. Przypomina kręgi rozchodzące się na wodzie. Czasem wydarzenie w jednym miejscu powoli obejmuje swoim zasięgiem coraz to dalsze rejony, czasem wydarzenia marginalne, w końcu skupiają się w jednym punkcie dziejów. Czasem dwie fale mogą znieść się zupełnie i wszystko ginie w mrokach historii a czasem może dojść do wzmocnienia fali, gdy kilka z nich połączy się w jedną. Historię tworzą ludzie i podlega ona ludzkim prawom. Niestety, oznacza to również, że historia często spisywana jest przez zwycięzców - co mamy okazję doświadczać ostatnio i na naszym podwórku.  Nie należy również zapominać, że w odpowiednim miejscu i czasie musi pojawić się ktoś, kto tę Historię zarejestruje, zapisze, zapamięta i przekaże dalej. Zachowa dla innych. Czasem wiernie, w zgodzie z prawdą, czasem inaczej...

Ale po kolei ...

Tradycyjnie już można napisać, że moment powstania wsi Wiślina ginie w mrokach dziejów historii nie spisanej- szacuje go się na drugą połowę XII wieku. Nazwa Vyslina pojawia się w dokumentach z czasów Książąt Pomorskich obok 20 innych nazw wsi na Żuławach. Inne nazwy to Gemelcze - Giemlice, Ossize - Osice, Grabino - Grabiny, Vrunthy - Wróblewo, Uthetino - Trutnowy, Szunowo - Stnisławowo, Oteslave - Wocławy, Bystra. Był to okres rozbicia dzielnicowego i można się domyślać, że owe wsie wymieniano w związku z określeniem przynależności do dziedziny dzielnicy senioralnej, która obejmowała Pomorze Gdańskie.

Pierwszą znaną datą jest rok 1308 - rok znamienny dla całego regionu jak i Królestwa Polskiego. Jest to bowiem rok, w którym krzyżacy opanowali Gdańsk i w efekcie cały region Pomorza Gdańskiego. W latach 1308-1309 Pomorze Wschodnie znalazło się pod ich panowaniem i mogli skupić się na dalszej ekspansji na wschód.

Właśnie w 1308 roku Władysław Łokietek wydał akt nadania wsi Wiślina, Osice, Suchy Dąb, Wocławy, Wróblewo, Trutnowy, Bystra synom Unisława z Lublewa - Janowi (podkomorzy tczewski) i Jakubowi (kasztelan tczewski). Nadanie wsi oznaczało pojawienie się wpływów pieniężnych z tychże i było formą nagrodzenia np. rycerza za służbę zbrojną bądź za inne zasługi jakie wyświadczył władcy, a więc swojemu zwierzchnikowi feudalnemu. Nadanie powyższych wsi tłumaczy się zasługami Unisława z Lublewa, który sprawował urząd kasztelana gdańskiego w latach 1297 1298 (wcześniej był podkomorzym i wojewodą gdańskim). Unisław sprawował władzę w imieniu Łokietka w czasie, kiedy ten miał pieczę nad Pomorzem Gdańskim. Kasztelan Unisław podobno wielce zasłużył się planom konsolidacji jakie miał Łokietek, więc ten nie mogąc odwdzięczyć się ojcu (Unisław zmarł w 1298), odwdzięczył się synom. Rzecz w tym, że istnieje teoria, według której bracia Jan i Jakub wchodzili w skład rycerstwa przychylnego Łokietkowi i broniącego grodu gdańskiego przed Brandenburczykami właśnie w 1308 roku. Przed Brandenburczykami, których Krzyżacy pogonili z Gdańska a następnie sami go zajęli. Z resztą już po raz drugi, tylko tym razem nie mieli w planach miasta zwrócić. 

Ale po kolei...

Po śmierci Świętopełka w 1266 roku, księcia panującego nad całym Pomorzem Gdańskim i nie tylko, na arenie politycznej pozostało dwóch jego synów: Mściwoj II i Warcisław II oraz brat Sambor II.
Schedę przejąć miał Mściwoj, który bezpośrednio władał wyłącznie księstwem świeckim ze Świeciem nad Wisłą.  Zrozumiałym jest więc, że nie czuł się komfortowo. Pozbawiony został prestiżowego Gdańska i okolicznych ziem i w dodatku w kolejce do spadku stali brat i wuj. Tak więc Mściwój postanowił "pozyskać" większą siłę militarną - sojusz gwarantujący wsparcie w procesie przejęcia Pomorza Gdańskiego. Zwrócił się do margrabiów linii stendalskiej panujących w Marchii Brandenburskiej. W 1269 roku, w Choszczynie, oddał całe księstwo [sic!] Konradowi, Janowi II i Ottonowi IV a następnie przyjął je jako lenno. 

Margrabia brandenburski Otto IV (1266-1309), miniatura z Kodeksu Manesse, XIV w.


Ruch ten nie spotkał się ze zrozumieniem rodzimego rycerstwa i możnych, którzy "zirytowani" poddaniem ich i ich ziemi margrabiom niemieckim, pojmali Mściwoja i wydali go Warcisławowi, a ten uwięził brata w Raciążu.  
Bardzo szybko jednak został uwolniony i pozbył się Warcisława przejmując jego dzielnicę i oczywiście Gdańsk - najpóźniej w 1270 roku. Kolejnym krokiem było pozbycie się Sambora. Problemem było jednak to, iż miał on poparcie Krzyżaków. I w ten sposób Mściwój wdał się w wojnę z Krzyżakami, w którą wciągną nawet Prusów napuszczając ich na ziemię chełmińską i Pomezanię.  Do dnia dzisiejszego trwają wszelkiego rodzaju dywagacje na temat listu, jaki Mściwój skierował do margrabiów z prośbą o pomoc. Podobno miał tak dramatyczny ton, jakby już pod bramami Gdańska stacjonował wróg i oblegał miasto. Obiecywał Gdańsk Brandenburczykom w zamian za pomoc militarną. Niemcy skwapliwie skorzystali z "zaproszenia" i pod wodzą Konrada przybyli na Pomorze Gdańskie i opanowali Gdańsk, oczywiście nie napotykając prawie żadnego oporu. Z ich punktu widzenia - idealna sytuacja. Zero wysiłku militarnego. maksimum korzyści, przede wszystkim: dostęp do morza i szlaków handlowych, głównie za sprawą kupców lubeckich obecnych w Gdańsku. 
Sprawy obrały zdecydowanie niekorzystny obrót dla Mściwoja. Dał radę samemu opanować całe Pomorze Gdańskie, jednak nagle okazało się, że stołeczny Gdańsk jest w obcych rękach: niby sojusznicy ale miasta oddać nie chcą. Mściwój po powrocie z Kujaw, gdzie latem 1271 roku przejmował ziemie Sambora, przystąpił do kampanii odzyskania Gdańska z rąk wojsk brandenburskich jakie tam pozostawił Konrad. Bezskutecznie. 
Potrzebny był nowy sojusznik i to najlepiej taki, który również miałby coś do załatwienia z Brandenburczykami. Wybór padł na Bolesława Pobożnego, księcia wielkopolskiego. W roku 1271, na wiosnę, zorganizował on wyprawę na kasztelanię santocką i Nową Marchię, przeciw Askańczykom, z którymi już walczył od jakiegoś czasu oraz właśnie na początku 1272 (luty) odzyskał dla Mściwoja Gdańsk. 



Układ pomiędzy władcami został przypieczętowany tym faktem. Tak zrodziła się więź, która zaowocowała układem w Kępnie w 1282 roku, gdzie Mściwój przekazał całe Pomorze Gdańskie Przemysłowi II, bratankowi Pobożnego. który 26 czerwca 1295 roku koronowany został na króla Polski przez Jakuba Świnkę, w Gnieźnie. Niestety jego panowanie nie trwało zbyt długo. 8 lutego 1296 roku miała miejsce w Rogoźnie, nieudana próba porwania władcy, z inspiracji właśnie margrabiów brandenburskich. Przemysł II został ranny.







Aleksander Lesser
Król Przemysł ... na zapusty przybył do Rogoźna ... Margrabiowie brandenburscy Otto Długi, drugi Otto i syn Konrada Jan, dowiedziawszy się przez zwiadowców, że król Przemysł przebywa w Rogoźnie oddany uciechom i nie przeczuwa żadnej napaści, pewni, że nie będzie myślał o straży, która by strzegła jego życia i bezpieczeństwa, zachęceni nadto bezbronnością miejsca, które nie było otoczone żadnym wałem ani murem, gromadzą nie tylko własne, ale także najęte skądinąd wojsko. Wśród ciemności nocy przez gęstwiny leśne, by zauważeni przez kogoś nie narazili się przez swą lekkomyślność, zanim nie wywrą zemsty, w Środę Popielcową, ósmego lutego, który był dniem św. Doroty, o świcie przybywają do Rogoźna tak niespodziewanie i potajemnie ... , że wprowadzają w błąd wszystkich. Zdradziecko i podstępnie ... napadają i rzucają się na króla Przemysła odpoczywającego w sypialni królewskiej i jego rycerzy rozmieszczonych po różnych gospodach i domach, pogrążonych w głębokim śnie po wczorajszej obfitej uczcie zakropionej suto winem, ociężałych opilstwem, a zatem całkowicie bezbronnych i zupełnie nieprzygotowanych do walki. I choć król Przemysł, przerażony strasznym i niespodziewanym napadem, nie wiedząc zupełnie, jacy wrogowie i w jakiej liczbie go napadli, opanowawszy jednak strach, jako mąż odważny i znany z siły, napada na wrogów ze swoimi ludźmi, których zachętą, słowem i czynem dodawał odwagi do stawiania oporu wrogom, a starłszy się z nimi wielu z pośród nich rani lub zabija. Pełniąc walcząc z wrogiem bardziej obowiązki żołnierza niż króla, lub wodza, król Przemysł przy wielkiej przewadze nieprzyjaciół, ugodzony licznymi strzałami i ciosami miecza, walcząc, jak najdzielniej do ostatka, jak przystało jego rodowi, pada w ogromnym tłumie wrogów, a ciało okryte wieloma ranami osuwa się na ziemię. ... A kiedy go Sasi usiłowali dowieźć cało do swego kraju i osłabionego i pół żywego wskutek wielkiej liczby śmiertelnych ran wsadzili na konia, książę okazał się zbyt słaby, by móc siedzieć na koniu, lub by go można było przewieźć wozem, Chwiejąc się osuwał się na ziemię niemal martwy. Ponieważ nadto nie było żadnej nadziei, żeby król przeżył do jutra, (Sasi) z wściekłością rzucają się na związane, poranione i naznaczone już piętnem śmierci ciało, przeszywają je wielokroć sztyletami i w najokrutniejszy sposób mordują ósmego lutego ... Są tacy którzy twierdzą, że pewni panowie i rycerze polscy herbu Nałęcz i Zaremba pomagali w zamordowaniu wymienionego króla Przemysła, wiedzieli o nim i współuczestniczyli w planach wymienionych wyżej margrabiów: Ottona Długiego, drugiego Ottona i Jana brandenburskiego ... Rzecz bowiem nie do wiary, żeby zabójstwo tak wielkiego króla udało się, gdyby w machinacjach wrogów nie pomogli domownicy i służba. ... Pochowano go w katedrze poznańskiej w grobowcu jego przodków, królów Polski. ... Żył Przemysł 38 lat, 3 miesiące i 24 dni, a królował siedem miesięcy i jedenaście dni ... Ci którzy skrupulatnie badają wszystko, żywili i żywią przekonanie, że tak okrutna i tak nagła śmierć spotkała króla polskiego Przemysła z powodu zabójstwa, jakiego się dopuścił na swojej pierwszej żonie Lukerdzie (że Bóg podobnie pomścił występek), którą wymieniony król kazał zgładzić, czy to żywiąc wobec niej jakieś podejrzenia czy też, jak poddają inni, zbrzydziwszy ją sobie z powodu hańby bezpłodności” . (Jan Długosz – Roczniki) więcej...
Jan Matejko
Wojciech Gerson

Po śmierci Przemysława II koniecznością stało się wyznaczenie jego następcy w Wielkopolsce i na Pomorzu Gdańskim.


Po śmierci Przemysława II na nowo rozpoczęły się "zabiegi" o przejęcie terytorium dolnego biegu Wisły a więc również Gdańska, będącego łakomym kąskiem ze względu na położenie i kontakty handlowe. Po raz kolejny do walki o wpływy przystąpili brandenburczycy, za nimi postępował książę Rugii Wisław III, dodatkowo książę brzesko-kujawski Władysław Łokietek ze swoimi aspiracjami do zjednoczenia Polski oraz król Czech Wacław II, który był jednocześnie od 1300 roku równocześnie królem Polski. W tym samym roku Wacław również objął w panowanie Pomorze Gdańskie, choć wcześniej rządził tam Łokietek (od 1296). Zawirowania polityczne i zwierzchnościowe próbowali wykorzystać na soją korzyść książęta rugijscy. W 1301 roku zajęli ziemią sławieńską, Słupsk i Białogard, zmierzając, co logiczne, do opanowania Gdańska i otaczającego go terytorium. Na przeciw nim stanął rycerski ród Święców, który w zasadzie sprawował opiekę nad ziemią gdańską. Wacław II, z kolei, zwrócił się o pomoc do mistrza krajowego Helwiga von Goldbach, jednocześnie dając mu wolną rękę w tymczasowym zajęciu Gdańska. Krok monarchy tylko z pozoru wydaje się nam co najmniej kontrowersyjny. W ocenie decyzji historycznych łatwo jest wpaść w pułapkę prezentyzmu. Dla Wacława krzyżacy byli zaufanym sprzymierzeńcem, który w 1300 roku pomógł mu usunąć i zająć Kujawy brzeskie. W akcji przeciwko książętom rugijskim, krzyżacy współdziałali z rycerstwem ziemi gdańskiej na czele ze Święcą, palatynem i starostą pomorskim oraz z Boguszą, sędzią pomorskim. Być może to właśnie wtedy, w czasie akcji zbrojnej, ród Święców przejął jakieś dobra biskupa Gerwarda i przeznaczył je na wsparcie swego wysiłku zbrojnego. Zatarg z biskupem, w końcowym efekcie doprowadził do sławnej zdrady Święców, ale o tym później.
Wacław II jako król ziem polskich oraz Pomorza Gdańskiego dysponował dostępnymi ziemiami iście po królewsku tzn. tak jak było mu wygodnie i tak jak tego wymagał akurat jego interes polityczny.
W latach 1303 i 1304 zastawił margrabiom brandenburskim Marchię Miśnieńską, którą wcześniej otrzymał w zastaw od króla rzymskiego Albrechta I. Gdy ten ostatni upomniał się o zwrot zastawu, Wacław II w 1305 roku zaproponował Brandenburczykom Pomorze Wschodnie w miejsce Miśni. w 1306 roku Albrecht I odzyskał Miśnię i potwierdził prawa margrabiom brandenburskim do Pomorza Wschodniego. Latem tego samego roku Brandenburczycy zajęli ziemię sławieńską - zmierzali do opanowania całego terenu - w końcu dysponowali odpowiednimi tytułami prawnymi. Napotkali jednak na swej drodze Władysława Łokietka i jego ambicje powtórnego zjednoczenia ziem polskich.
Łokietek wykorzystał śmierć Wacława III, syna Wacława II (☺) i "przejął" Pomorze Wschodnie wprowadzając tam rządy namiestnicze. Jednak nie wprowadził tam nowego człowieka lecz wykorzystał fakt iż w tym rejonie już panował ród Święców. Tak więc władzę nad ziemiami: gdańską, tczewską, słupską objął Piotr Święca z Nowego, syn wojewody gdańskiego (miała za żonę Czeszkę). Ziemia świecka zarządzana była przez bratanków Łokietka.

"Zdrada" Święców

W okresie od 1257 do 1357 roku, na Pomorzu Gdańskim i Sławieńsko-Słupskim, niepodzielnie rządził ród Święców. Niepodzielnie ale zawsze w imieniu wyższego władcy, jak chociażby króla Polski. Na przestrzeni tych lat piastowali przeróżne stanowiska - palatynów, kanclerzy, wojewodów, starostów, kasztelanów. Prowadzili wojny, lokowali miasta (np. Darłowo), sądzili niepokornych a pokornym nadawali ziemię na własność.


 Ustalenia historyków wywodzą ród ten z miejscowości Krępa, Lubuń, Kobylnica, Łosino, Siemianice, które znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie Słupska. Twórcą potęgi i znaczenia rodu był Święca (Świętosław), który działał w latach 1257-1308. Krótka ścieżka kariery:



  • 1257-1259 - podstoli w Sławnie
  • 1266-1274 - podkomorzy słupski
  • 1275-1287 - kasztelan słupski
  • 1286-1306 - wojewoda gdański
  • 1287-1308 - wojewoda słupski
  • 1299-1301 - starosta wschodniopomorski
  • 1301-1306 - wojewoda wschodniopomorski
Święcowie rządzili w imieniu wielu władców, w zależności od tego, kto w danym momencie przejmował sprawowanie władzy na Pomorzu Gdańskim. Byli to więc książęta pomorscy, po włączeniu Pomorza do Polski, królowie Przemysław II, Wacław II i jego syn Wacław III, oraz Władysław Łokietek, a także w imieniu elektorów brandenburskich. 

Od momentu śmierci Świętopełka II, Pomorze przechodziło wiele wstrząsów politycznych i własnościowych na tle których ród Święców w jakiś sposób starał się utrzymać swoją wysoką pozycję na arenie politycznej i, co oczywiste majątkowej. Najważniejsze jednak zdarzenie zaszło w okresie, w którym ród ten sprawował władze w imieniu Łokietka, z Piotrem Święcą z Nowego jako głową rodu. W latach 1306-1307 właśnie z ramienia Władysława Łokietka było on namiestnikiem gdańsko-tczewsko-słupskim i w lecie 1306 roku bronił zachodnich ziem Pomorza Wschodniego przed najazdem biskupa [SIC!] kamieńskiego Henryka von Wacholza. Co ciekawe realizował wtedy politykę Wacława III, który uznawał panowanie brandenburczyków na tym terenie (sprawa zamiany Pomorza Gdańskiego na Miśnię). Piotr jednak nie doczekał się wsparcia ze strony margrabiów brandenburskich i w związku z tym zawarł porozumienie z Łokietkiem przekazując mu rządy. W czasie tego konfliktu z jednym biskupem przejął dochody z Pomorza drugiego biskupa na pokrycie wydatków wojennych. Mowa o Biskupie włocławskim, Gerwardzie. W wyniku skargi i wyroku sądu, Piotr został zobligowany do zwrotu 2000 grzywien toruńskich, kwoty olbrzymiej jak na owe czasy. I tu pojawiają się pytania, na których odpowiedzi już nie poznamy. Czy Łokietek rzeczywiście zobowiązał się wypłacić ową kwotę zamiast Piotra? Co Łokietek mu obiecał? Jaką zawarli umowę? Ostatecznie Łokietek odmówił zwrotu kwoty zasądzonej na rzecz biskupa włocławskiego Gerwarda. Kolejne pytanie to: czy rzeczywiście kwota 2000 grzywien zrujnowałaby ród Świeców? Niemniej taki podaje się powód, dla którego Święcowie przeszli na stronę brandenburczyków.         więcej o Święcach
W dniu 17 lipca 1307 roku do Lędowa koło Ustki zjechało się wielu możnych rejonu całego Pomorza. Byli więc Świecowie : Piotr z braćmi oraz Święca Stary i jego brat Wawrzyniec, był biskup kamieński oraz brandenburczycy, a wśród nich najważniejszy - Otto ze Strzałą [sic] -- przydomek wziął się z faktu iż przez rok funkcjonował z grotem strzały wbitym w czaszkę, który "zarobił" w 1280 roku pod Staßfurtem. Święcowie na czele z najstarszym Święcą oddali się w lenno Brandenburczykom w zamian za, de facto, możliwość stworzenia małego księstewka obejmującego ziemie darłowską, sławieńską i polanowską oraz Tucholę i Nowe wraz z ziemią słupską. 
Ten krok spowodował, że dotychczasowi przeciwnicy Brandenburczyków i obrońcy Pomorza Wschodniego przed zakusami innych "wielmożów" i watażków otworzyli drogę do opanowania Gdańska, a sami zajęli się swoim państewkiem. Chociaż należałoby dodać, że Święcowie dopomogli Brandenburczykom w opanowaniu miasta Gdańska. W sierpniu 1308 roku razem z wojskami brandenburskimi, wyruszyli by opanować to miasto, co się im udało, przy dużej pomocy [SIC!] mieszczan gdańskich. Zostali wpuszczeni do Starego Miasta Gdańska na początku września 1308 roku przez mieszkańców, którzy nie chcieli mieć nic do czynienia z Łokietkiem, a to dlatego, że ten planował utworzyć w mieście kantor lubecki, co znacząco uderzyłoby po kieszeni kupców. 

W wyniku wyprawy Łokietka zimą 1307–1308 Piotr Święca został pochwycony w Nowem nad Wisłą i osadzony w zamku w Brześciu Kujawskim. Wolność odzyskał w 1310, za wstawiennictwem u Łokietka ... [sic] biskupa Gerwarda, który w innym wypadku nie mógłby liczyć na odzyskanie zasądzonych mu kwot. W 1313 roku wraz z braćmi uregulował sprawy z biskupem, zaspokajając go głównie z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży Krzyżakom Nowego nad Wisłą. W następnych latach występował w otoczeniu margrabiego brandenburskiego Waldemara i księcia wołogojskiego (zachodniopomorskie) Warcisława jako pan na Polanowie (ziemia sławieńska) i Tucholi. Władztwo sławieńskie Święców upadło w połowie XIV wieku.

Opanowanie miasta Gdańska przez Brandenburczyków nie nastręczyło im wiele trudności, jednak z grodem bronionym przez  rycerstwo stojące za Łokietkiem, nie poszło już łatwo. Obrońcami dowodził Bogusza, sędzia pomorski razem z kasztelanem gdańskim Wojciechem i kasztelanem puckim Wojsławem oraz ze Stefanem z Pruszcza. Około miesiąca powstrzymywano Brandenburczyków, bezskutecznie oczekując odsieczy ze strony Łokietka i wreszcie powyższa czwórka podjęła decyzją o zwróceniu się o pomoc do Krzyżaków. Na pytanie czy oblężenie grodu było szczelne albo czy napór był uporczywy odpowiada fakt iż pertraktacje związane z odsieczą krzyżacką prowadzone były w ... Elblągu, pod przewodnictwem dowodzącego obroną Boguszy. Krzyżacy zgodzili się pomóc (oczywiście i dlaczego nie?) i  zluzować obecną załogę a po roku, po dokonaniu rozliczeń, obiecali wycofać się z grodu gdańskiego. Warunki te Bogusza dostarczył Łokietkowi płynąc Wisłą [SIC] z Elbląga do Sandomierza, zaś ten wprowadził do nich jedną, ważną poprawką - oddał tylko połowę grodu, w drugiej części pozostać miała polska załoga. Bogusza, wracając, zgarnął komtura ziemi chełmińskiej Güntera von Schwarzburga, pierwszego, który gotów był z wojskiem iść na pomoc, jednak "zapomniał" poinformować go o zmianie wprowadzonej przez Łokietka. Ruszył z nim do grodu gdańskiego i podjął walkę z Brandenburczykami. Po przybyciu głównych sił krzyżackich, pod wodzą mistrza krajowego pruskiego Henryka von Plotzke, doszło do gwałtownego sporu między sojusznikami (po obu stronach padli zabici) o realizację umowy. Zatrzymany przez Krzyżaków Bogusza, chcąc uniknąć bratobójczej walki, zgodził się przyjąć od nich dokument potwierdzający umowę w wersji początkowej i z polską załogą opuścił gród. Siły krzyżackie – rozlokowane w grodzie i w obozie pod Gdańskiem (w kierunku na Tczew) – w nocy z 12 na 13 XI 1308, w kolejnym szturmie, zdobyły miasto, nadal opanowane przez zwolenników Brandenburczyków. W trakcie walk i po ich zakończeniu Krzyżacy urządzili rzeź obrońców, zwłaszcza rycerzy ze stronnictwa Święców, i co aktywniejszych mieszczan. Wedle zeznań świadków procesów polsko-krzyżackich z lat 1320 i 1339 padło wówczas około 60 rycerzy, w tym 16 znaczniejszych, i o wiele więcej mieszczan. Dokładnej liczby ofiar nie znali nawet Krzyżacy, wyolbrzymiły ją rozchodzące się po Europie wieści. W 1310 roku papież nakazał zbadać, czy prawdą jest, że w Gdańsku Krzyżacy wymordowali 10 tysięcy osób (co przekraczało liczbę ludzi zamieszkujących Gdańsk i okolicę) płci obojga, dzieci, młodych i starych. Historycy szacują liczbę ofiar między kilkaset a tysiącem. Odbicie Gdańska z rąk zwolenników margrabiów brandenburskich i rzeź obrońców była początkowo interpretowana przez stronę polską jako sojusznicze działanie Krzyżaków. Oceny te rozwiał atak rozpoczęty jeszcze tego samego dnia (13 listopada) na gród w Tczewie. To w zasadzie był początek problemów z Krzyżakami, które ciągnęły się przez kilka stuleci: jeśli wyprowadzić powstanie Prus Wschodnich jako konsekwencję konfliktu polsko-krzyżackiego.

Synowie Unisława z Lublewa, Jan i Jakub, otrzymaną wsią pocieszyli się ok. 2 lata i sprzedali ją Krzyżakom (1310), jak i pozostałe z klucza na Żuławach Gdańskich. 

Kolejną datą w źródłach pisanych jest akt lokacyjny z 1425 roku. Nie oznacza to, że wieś z jakiegoś powodu zniknęła i należało ją ponownie wybudować/lokować w tum samym miejscu. Oznacza to nadanie nowych praw lokacyjnych, w tym przypadku chełmińskich, według których od tego momentu wieś będzie rozliczana. Równocześnie została przekazana burmistrzowi Gdańska Gerdowi von der Becke. Lokalizacji na nowym prawie dokonał z kolei wielki mistrz Paul Bellitzer von Russdorff. Mamy więc kolejnych przedstawicieli elit, którzy zapisali się na kartach historii, a jakimi literami to poniżej.

Paul Bellitzer von Russdorff - pochodził z miasta Bornheim w Nadrenii Północnej-Westfalia, Niemcy Zachodnie, położonego nad Renem. W źródłach spotyka się również Roisdorf jako miejsce urodzenia w roku 1385, jest to obecna dzielnica Bornheim, która prawdopodobnie wcześniej była niezależną osadą o nazwie Russdorff - tak jak w "nazwisku". Całość można więc tłumaczyć jako Paul Bellitzer z Russdorfu. 

Pierwszą poważną funkcją jaką Paul Bellitzer pełnił był urząd prokuratora krzyżackiego w Kętrzynie, w roku 1412. Rola ta nie odbiegała od standardowych obowiązków prokuratorów krzyżackich (dowódcy wojskowego i urzędnika), które polegały głównie na zarządzaniu stosunkowo niewielkim obszarem wchodzącym w skład komturii. Funkcję komtura pełnił w Tucholi (1413 - 1415). Owa komturia należała do najmłodszych na terenie Pomorza Gdańskiego - powołano ją do życia około 1330 rok a istniała do czasu zawarcia II pokoju toruńskiego (19.10.1466). Od 1416 roku sprawuje funkcję komtura malborskiego. Ukoronowaniem jego kariery było oczywiście zostanie wielkim mistrzem krzyżackim, co nastąpiło  po ustąpieniu Michała Kuchmeistera von Sternbera.
W 1423 roku potwierdził nabycie łąk kadyńskich przez komtura elbląskiego a w 1432 roku nadaje Cadinen (Kadyny), Scharffenberg, Rehberg (Pagórki) i młyn Haselau Hansowi von Baisen.








Szeląg Pawła von Russdorff 1422 - 1411. Awers - tarcza wielkiego mistrza i napis MAGST PAVLVS PRIM. Rewers - tarcza zakonna i napis MONETA DNORVM PRVC





Pergaminowy dokument będący traktatem pokojowym kończącym wojnę polsko - krzyżacką zawarty w Brześciu Kujawskim. Konflikt ten dotyczył Świdrygiełły (wielki książę litewski 1430-1432) sprzymierzonego z krzyżakami i Zygmunta Kiejstutowicza (prawowity następca na tron Litwy) i Królestwa Polskie.






W trakcie sprawowania urzędu wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego przez Russdorffa zawiązany został Związek pruski, który w 1454 roku doprowadził do inkorporacji Prus. Na początku powstała Tajna Rada jako organ doradczy. w roku 1432 odbyły się wybory posłów i pierwszym członkiem został Jan Bażyński. W zjazdach Tajnej Rady uczestniczyło 50 przedstawicieli rycerstwa i 20 przedstawicieli miast. Tajna rada przemieniła się ostatecznie w Związek Pruski  w 1440 roku.
Paul Bellitzer von Russdorff zrezygnował z pełnienia urzędu wielkiego mistrza 2 stycznia 1441 roku i kilka dni później umarł. Pochowano go w Malborku.

piątek, 22 stycznia 2021

Maszewo Lęborskie - nie do końca zapomniany cmentarz.

Ziemie, na których znajduje się dzisiejsze Maszewo Lęborskie, zostały stosunkowo wcześnie zasiedlone. Przykładem może być rejon Łupawy, gdzie znajduje się pozostałości megalitycznej kultury pucharów lejkowych. Natomiast na terenie samego Maszewa odkryto cmentarzysko płaskie kultury pomorskiej z charakterystycznymi dla niej pochówkami. Znaleziska te obejmowały popielnice twarzowe i naszyjnik wykonany z brązu.

Kultura pomorska zwana też kulturą urn twarzowych pozostawiła po sobie znaleziska datowane na epokę żelaza z okresu VII - III wieku p.n.e. Swoim wpływem obejmowała obszar niemal całej dzisiejszej Polski a nawet więcej, w kierunku południowo - wschodnim, a na północnym - wschodzie sąsiadowała z kulturą kurhanów zachodnio-bałtyjskich. Ta dodatkowa nazwa a więc kultura urn twarzowych wskazuje na charakterystyczny dla tej kultury obrządek pogrzebowy. Szczątki składano do urn, które najczęściej chroniono jeszcze kamiennymi płytami lub drewnianymi belkami, tworząc coś, co dziś archeologowie nazywają grobami skrzynkowymi oraz również tworzono groby płaskie, Wyraźnie odznaczało to tych ludzi od np. plemion tworzących kurhany, tak jak miało to miejsce w rejonie Łupawy w okresie neolitu, gdzie dziś wydziela się archeologicznie Łupawski Mikroregion Kultury Pucharów Lejkowych.
Osiedla kultury pomorskiej miały charakter otwarty i ludzie je zamieszkujący skupiali się przede wszystkim na hodowli zwierząt. Domy jakie zamieszkiwali miały konstrukcję słupową, podobną do dzisiejszej szachulcowej. W pobliżu osiedli znajdowały się zawsze niewielkie cmentarzyska. Typowymi wyrobami (a w zasadzie takimi jakie zostały odnalezione) ceramiki były misy z zagiętym do wnętrza brzegiem, garnki z dwoma uchwytami i jajowatym brzuścem, naczynia dziurkowane oraz czarne urny o gruszkowatym brzuścu. Kultura pomorska również "wprowadzała na rynek" wyroby bursztynowe, głównie paciorki, wykorzystywane do handlu wymiennego. Dodatkowo wyroby krzemienne, tracące na znaczeniu z powodu importów żelaznych oraz szpile, grzebienie itp. wykonane z kości i rogu.

Urny twarzowe albo popielnice twarzowe były pojemnikami na prochy pozostałe po obrządku pogrzebowym zwanym ciałopalnym. Nazwa wyraźnie wskazuje, że po prostu chodziło o spalenie zwłok na stosie, a to co się nie spaliło lądowało w jakimś pojemniku i było zakopywane. Czasem, i nie do końca wiadomo dlaczego, owe urny zdobiono w górnej części schematycznym wyobrażeniem twarzy a nawet pojawiały się ucha przez które przetykano ozdoby wykonane z brązu. Dodatkowo mogły się pojawić rysunki na brzuścu, naszyjniki, napierśniki. Znajdowano również popielnice, których zawartość wskazywała no to, że włożono do nich szczątki kilku osób np. dziecka, kobiety lub mężczyzny co może uprawdopodobnia teorię, iż urny przez jakiś czas przechowywane były w domach i dopiero po śmierci kolejnego członka rodziny uzupełniano wkład i chowano urnę w ziemi. Ciekawostką jest, że motyw twarzy prawdopodobnie powstał na skutek kontaktów z kulturą etruską jaka miała miejsce na poziomie wymiany bursztynu za inne towary, być może ceramiczne. Od lat nierozwiązanym zagadnieniem jest czy pochówki, w których popielnice przed zakopaniem w jamie ziemnej zakrywano drugim, większym naczyniem (kultura grobów kloszowych), należą również do grupy pomorskiej, czy też do innej, osobnej kultury plemiennej. 



Życie ówczesnych ludzi oparte było hodowli zwierząt, uzupełniane w mniejszym stopniu uprawami roślin. Znaczący wpływ na proporcje uprawy i hodowli miały warunki przyrodnicze. Pomimo osiadłego trybu życia model zbieracko-łowiecki nie odszedł w zapomnienie, co zrozumiałe, ponieważ pozwalał wzbogacić dietę i dawał bogatszy dostęp do roślin np. leczniczych. Problemem jaki archeolodzy napotykają razem ze znaleziskami charakterystycznymi dla kultury pomorskiej jest to, czego w zasadzie nie znajdują. W tej kulturze nie spotyka się żadnych przedmiotów osobistych wkładanych do urn lub obok, w jamach grzebalnych czy grobach skrzynkowych, W zasadzie to nic się nie spotyka, Dla przykładu: w późniejszej kulturze oksywskiej symptomatycznym staje się odnajdowanie narzędzi, biżuterii, broni i tym podobnych przedmiotów codziennego użytku, w jakie niewątpliwie zaopatrywało się zmarłego na drogę w zaświaty.

artykuł o urnach twarzowych >>> Tutaj

Wieś Maszewo istniała tutaj również już w czasach przed krzyżackich co oznacza, że ciąg osadniczy został zachowany. Interesującym pytaniem, jakie się nasuwa, jest to czy mieliśmy do czynienia z zachowaniem linii genetyczno-dziedzicznej? Innymi słowy, czy ludzie zamieszkujący wieś byli, w jakiś sposób, potomkami ludności kultury pomorskiej?
Pierwszy ślad pisany pochodzi z akt nadania wsi z 11 czerwca 1334 roku. Aktem tym komtur gdański Jordan von Vehren potwierdził sprzedaż przez rycerzy z ziemi Białogardzkiej ,Hieronima (Jaromira), Domisława i Sulisława dóbr Maszewko Jeszkowi z Kleszczewa (Jeskowi con Cletsschow) i jego siostrze. Świadkami byli Jesko Swinczin (vlodyrius, władyka?), Geroslaus Taditz (rycerz), Johannes (tłumacz) i Tilko (notariusz). 

Kolejnym pisanym świadectwem rozwoju wsi, jaki przetrwał do naszych czasów jest wykaz powinności wojskowych z 1400, w którym możemy przeczytać, że Maszewo było zobowiązane do wystawienia jednego służebnego na czas wojny. W owym czasie Maszewo oraz Maszewko należały do majątku ówczesnego komtura gdańskiego Giselbrechta von Dudelsheim. 

Od roku 1449 wieś notowana jest jako własność rycerska na prawie polskim. Maszewo Lęborskie dołączyło do innych majątków będących w posiadaniu rodziny Grelów albo, jak kto woli: von Grelle. I pozostało przy nich aż do roku 1780.


My, brat Winrych von Kniprode, Wielki Mistrz Zakonu Braci Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, w obecności naszych zakonnych dostojników potwierdzamy naszym zaufanym braciom Walterowi i Klausowi oraz braciom Gunterowi i Walterowi, potomkom Hannusa wszelkie prawa i wolności dziedziczenia oraz nadajemy i rozdzielamy między nich i ich następców 60 wolnych łanów na prawie magdeburskim w wieczyste posiadanie w granicach sołectwa Cewice leżących. Za to powinni oni stawić się w zbroi na wszelkie wyprawy zakonu, bronić jego terytoriów oraz nowe zamki budować, stare naprawiać lub rozbierać kiedy my rozkażemy. Ponadto mają oni dostarczać płużne z będących w ich posiadaniu łanów, jeden korzec owsa oraz w dowód uznania władzy mają przekazać funt wosku i jednego kolońskiego feniga albo pięć fenigów pruskich. Chcemy też od nich, jako niższych miarowo, otrzymywać potwierdzenie należnej nam, jako lepszym zwierzchności z tej ziemi. Na potwierdzenie przywieszamy naszą pieczęć do tego listu danego  Lęborku.
W dniu św. Andrzeja Apostoła 30 listopada 1362 roku. Świadkami są nasz umiłowany brat Wolferam von Baldersheim wielki komtur, Gieselbrecht von Dudelsheim komtur w Gdańsku, Wicbolt nasz kapelan, Cumot von Calamunte nasz kompan i wielu czcigodnych ludzi.

 

Powyższy tekst jest aktem nadania braciom Grela (lub Grzela, Grella, Grelow) wsi Cewice. Analiza treści daje nam wgląd w dwie rzeczy: pierwsza to ta, że z jakiegoś powody Cewice były miejscowością uprzywilejowaną. Wskazują na to nadanie, mała danina oraz prawa magdeburskie, które z kolei mówią o drugiej rzeczy: Grelowie byli szlachtą pomorską, ponieważ takiej nie nadawano praw chełmińskich. Rodzina Grellów bardzo długo "panowała" na okolicznych ziemiach - było to ponad 400 lat. Inne duże majątki w ich posiadaniu to m.in. Łebunia, Maszewo, Bukowina, Siemirowice, Osowo.Maszewo było w posiadaniu Grellów od 1449 roku do 1780 roku. Dodatkowo, w roku 1804 również odnotowano wieś jako własność Grela.  

W XV i XVI w. Grzelowie otrzymali wiele listów lennych. Ród Grellów pochodził z okolic Tucholi. W czasach panowania krzyżackiego na Pomorzu, pastowali stanowiska sołtysów na ziemi lęborskiej. Najprawdopodobniej z protekcji rodu Święców otrzymali oni, za zasługi na rzecz Zakonu wiele majątków ziemskich.

Okres, w którym Grelowie sprawowali pieczę nad tym terenem był czasem wielu przemian, nierzadko gwałtownych. Z drugiej strony cztery wieki to sporo czasu aby wydarzyło się wiele znaczących zdarzeń. To też sporo czasu aby przedstawiciele rodu odcisnęli swój ślad. Z początkiem XV wieku w dokumentach krzyżackich pojawia się Czcibor Grela z Łebuni jako ławnik ziemski, pełniący tę funkcję w latach 1417 - 1440 w komturstwie gdańskim. Dodatkową był również świadkiem w aktach wydawanych przez komturów krzyżackich. w roku 1440 powstał Związek Pruski, który był odpowiedzią na politykę prowadzona przez zakon krzyżacki. Związek Pruski miał na celu obronę (głównie prawną) Stanów Pruskich i miast przed krzyżakami, niemniej jego działalność i konflikt z Zakonem doprowadziły w 1454 roku do wojny trzynastoletniej i do włączenia Prus do Korony Polskiej. Akt przystąpienia rycerstwa lęborskiego do Związku Pruskiego, w jego imieniu, opieczętował Czcibor Grela. Syn Czcibora Greli - Gunter, reprezentując całe rycerstwo gdańskie, złożył hołd i przywiesił swoją pieczęć do aktu poddania stanów pruskich królowi polskiemu Kazimierzowi Jagiellończykowi. Akt inkorporacyjny wydany przez Kazimierza Jagiellończyka oddał ziemię lęborską w lenno książętom pomorskim kończąc tym samym 150 letnie panowanie krzyżaków. 

Dzieje rodziny Grelów układały się różnie, w sumie nic dziwnego, mówimy o okresie przeszło czterystuletnim, czasu było aż nadto. Znaczenie i wpływy rodziny malały lub "rozmywały się. Wpływ na to miały koligacje małżeńskie, nie zawsze fortunne lub przechodzenie majątków w inne ręce. 

Dnia 18 lipca 1658 r. został złożony akt lenny elektorowi brandenburskiemu. Wśród składających hołd pojawiły się nazwiska m.in.: Henryka Grzeli z Cewic i Maszewa oraz jego brata Bartosza, który reprezentował Cewice, Maszewo, Łebunię i Bukowinę. Obok Grzelów hołd składała także rodzina Mikołaja Rostka z Maszewa. Istnieje przypuszczenie, iż z Grzelami spokrewniony był ród Röpke (Roebke, Rapke, Ripke, Rupk).






Występują oni we wcześniej wspomnianych dokumentach jako właściciele Maszewa. Jednak w dokumentach hołdu lennego się nie pojawiają. Jeden z członków rodziny Röpke był zobowiązany stawić się do służby wojskowej. We wcześniejszym wykazie powinności szlachty Ziemi Lęborskiej (z 1523 r.), są wzmiankowani jako ród z Maszewa, który wystawia jednego konnego. Może to potwierdzić, iż rodzina Röpke była spowinowacona z Grzelami.






W latach 1737-1741 Grzelowie stracili połowę swoich udziałów w Maszewie na rzecz majora von Rendorfa. Mogło to być spowodowane koligacjami rodzinnymi.
W 1780 r. na omawianych ziemiach osiadł hrabia Adolf Bogumił Warszowicz (Warsowitz), który nabył te dobra za sumę 9 tys. talarów. Od 1784 r. stał się on jedynym właścicielem Maszewa.
W 1804 r. majątek przechodzi na własność Adama von Böhna, który zakupił go za kwotę 21 tys. talarów. Böhen (w późniejszych dokumentach jest także nazywany Chmielińskim) przebywał w Maszewie przez 24 lata. 
Od 1828 r. właścicielem Maszewa był von Rahmel (Rębielewski), który według F. Schultza pochodził prawdopodobnie z rodu Krokowskich. Jego majątek został jednak zlicytowany w 1831 r. 
Od 16 stycznia 1856 r. właścicielem Maszewa był kupiec Hartmann. Miał on jednak długi, więc majątek został zlicytowany. 
Dnia 24 grudnia 1894 r. dobra maszewskie przejęło Niemieckie Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie. Od nich majątek odkupił Herman Czech. 
Dnia 16 listopada 1899 r. właścicielem został Ryszard Maync, który 15 listopada 1904 r. przekazał majątek Karolowi Frankowi ze Słupska. 


stare foty   

i trochę więcej po niemiecku


W 1905 r. całe Maszewo wykupił radca komercjalny i przemysłowiec, Robert Sinner z Karlsruhe. Był on również posiadaczem folwarków w Cewicach i Łebuni. Sinner założył w Maszewie fabrykę prasowanych drożdży. Po jego śmierci w 1932 r. spadkobiercą  i właścicielem majątku do 1945 r. był jego syn Rudolf. W Maszewie można odnaleźć obecnie część zabudowań jakie powstały w ramach tworzenia osiedla robotniczego około roku 1910.


Po II wojnie światowej fabrykę przejął przedstawiciel Ministerstwa Skarbu Państwa. Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych skierowało tutaj Stanisława Warnockiego, który został właścicielem folwarku oraz fabryki.

Staw w Maszewie, dawniej obok głównego placu i pomnika ofiar Wielkiej Wojny. Na dnie znajdują się tory, które, po spuszczeniu wody miały ułatwiać wywóz czegoś dokądś :)  .

Pomnik w Maszewie upamiętniających mieszkańców wsi i okolic, którzy polegli w Wielkiej Wojnie, ustawiony został w centralnym miejscu, na głównym skrzyżowaniu dróg. Wykonano go  w formie zwężającego się ku dołowi ostrosłupa. Taką bryłę zwieńczono wizerunkiem żołnierskiego hełmu. Otoczono go kamienny murkiem oraz, prawdopodobnie, dodano jeszcze dwa skrzyżowane miecze.
Lista poległych zawierała 12 nazwisk:
Dodt Gustav
Klohn Konrad 
Klohn Max
Krause Hermann
Löwe Albert
Lüdtke Ernst
Macherauch Walter
Papenfuß Ernst
Röder Wilhelm
Sonntag Rudolf
Wahl Richard
Wodtke Hermann




















Zgodnie z postanowieniem rządu królewskiego w 1858 roku w Maszewie założono nowy cmentarz, a pierwsze zwłoki – inwalidy Steinharta – zostały pochowane 15 października 1858 roku.  Ostatni pochówek - 1962.












Cmentarz pod opieką Towarzystwa Historycznego Gminy Cewice.
Towarzystwo od roku 2012 wkłada ogromną ilość pracy w oczyszczenie i uporządkowanie cmentarza. A pracy mają naprawdę sporo. Cmentarz należy do większych jego wymiary to 35x60 metrów. Od frontu wita nas kamienny mur wraz z ceglanymi słupami bramy. Te zwieńczone żelaznymi krzyżami. Boczne granice stanowi niski wał ziemny oraz świerki. Tylną niewielki kamienny murek wraz z rowem.
Przez całą długość cmentarza prowadzeni jesteśmy aleją brzozową. Po obu jej stronach pochówki w czterech rzędach. Lewa strona zapełniona jest w 2/3 powierzchni. Prawa zajęta mniej niż w połowie. Z tyłu cmentarza spotkamy kilka powojennych, polskich grobów.




Z zachowanych nagrobków dowiemy się iż spoczywają tu:


Artur Czech *21.6.1894 +30.8.1939
Albert Spors *3.12.1863 +10.111930
Friedrich Horn *27.6.1867 +21.11.1938
Anna Colt *3.1.1891 +25.12.1938


Heinz Schwochow * ... ... 1919 + ... ... 1920
... Marose * ... 1.1922 + ... 1.1922
(dwoje dzieci) .... u. Rudi ... Retka *22.3.1921 +29.2.1922 /*12.4.1922 +12.4.1922
Hedwig Spors geb. Steinte *14.2.1902 +14.2.1942
... ... geb. Schnasse *11.9.1864 +4.1.1929
Franz Dodt (napis farbą na tabliczce informuje - Ku pamięci Franz Dodt dziecko
)

W części "katolickiej":
Ewa Polak zm. 1947
Józefa Domańska *9.11.1911 +25.2.1950
Józef Domański *21.1.1907 +18.11.1952
Jadwiga z Turskich Rutkiewiczowa żyła 79 lat zm. 1958
Edward Rytkiewicz zył 92 lat zm. 1962
Jeden grób z oznaczeniem "Nieznany" 



Spis nazwisk z cmentarza ewangelickiego w Maszewie, odnotowano w 1978 roku., ze zbiorów Zachariasza Frącka
1. Schwochow Anne geb. Neumann *2.11.1884 †1.07.1922
2. Schwochow Heinz *5.04.1919 †11.03.1920
3. Czech Rudi *23.08.1920 †19.05.1921
4. Sielaff Fritz *6.01.1909 †6.03.1920
5. Rettke Siegfried *22.08.1935 †3.01.1937
6. Pahnke Gertrude *7.06.1907 †28.03.1908
7. Kuske Friederike geb. Nauk *8.8.1836 †11.02.1915
8. Rettke Auguste geb. Terasie *21.05.1855 †9.04.1904
9. Spors Waltrand *11.08.1932 †17.03.1933
10. Spors Dietrich Wolfgang *13.08.1939 †22.06.1940
11. Maciejewski Gertrud *14.12.1919 †16.06.1934
12. Krause Helene *29.11.1885 †21.05.1910
13. Loll Anna *3.01.1891 †25.12.1938
14. Witt Ottilie geb. Kalk *10.12.1892 †11.01.1932
15. Eichmann Emilie geb. Krogel *10.07.1867 †15.08.1938
16. Damaschke Auguste geb. Palenske *8.01.1862 †13.01.1937
17. Kamin Albert *20.08.1859 †4.06.1929
18. Kamin Therese geb. Fett *15.02.1853 †11.08.1934
19. Marose Minna *3.08.1905 †31.12.1929
20. Pust Paul *20.11.1867 †11.02.1933
21. Czech Artur *21.06.1894 †30.08.1939
22. Röske Rudolf *9.08.1887 †19.05.1939
23. von Mach Elizabeth geb. Troike *2.02.1899 †19.11.1939
24. Misch Laura geb. Sonkowski *13.02.1857 †28.01.1902
25. Kulas Johanna geb. Bandmmer *6.04.1837 †20.08.1899
26. Combrowe Emilie geb. Meyer *19.02.1842 †4.01.1899
27. Max Papenfu *16.5.1891 †5.11.1938
28. Spors Hedwig *14.2.1902 †14.2.1942
29. Zessin Friedrich *9.5.1862 †22.6.1938
30. Schumann Wilhelmine geb. Mackurat *30.08.1852 †18.1.1937
31. Horn Friedrich *27.6.1867 †21.11.1938
32. Dodt Franz *1936 †1936
33. Wilhelm Potratz *1872 †23.11.1930
34. Albert Spors *03.12.1863 †10.11.1930
35. Rupertus Macherauch- Kierownik Drożdżowni *19.04.18… †29.07.1932
36. Auguste Lenzke *…. +…


Na północ od Maszewa, na swego rodzaju płaskowyżu, pośród pół napotkać można kolejny z wielu na Kaszubach, Diabelski Kamień.