Wysoka - wieś w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie elbląskim, w gminie Rychliki. Nazwa wsi nawiązuje do jej geomorfologicznego położenia względem Jez. Druzno, którego oczywiście dawno tu nie ma. Zapis lokacyjny, prawdopodobnie na prawie pruskim, z 12 maja 1244 roku w Toruniu przez mistrza krajowego Zakonu Henryka von
Weida wspomniane są dobra - 60 łanów -późniejszej wsi Wysoka które mistrz sprzedał Dietrichowi von Brandeis. Obejmowały one dobra, które wcześniej otrzymał do osadzenia chłopami Gebhard Ślepy (Cecus) i
przyległą wieś pruską, leżącą nieco wyżej. Zapisano tu również miejsca dwóch młynów nad Brzeźnicą i strugą
Wysoka (niewykluczone, że nad Marwicką Młynówką). Nabywca otrzymał również prawo do pobudowania kościoła parafialnego od całości zaś płacić miał czynsz rekognicyjny ( osobisty) i na tej podstawie domniemywać można właśnie, że wieś zakładana była na prawie pruskim ponieważ taka forma opłat była dla niego charakterystyczna. Wysokość opłaty mogła np.: wynieść 6 skojców co odpowiadałoby ok. 300 jajkom. Plus oczywiście obowiązek stawania zbrojnego na wezwanie zakonu, co w przypadku lokowania na prawie pruskim było uciążliwe, ponieważ prawo to zakładało obowiązek stawienia się większej ilości zbrojnych niż w przypadku prawa chełmińskiego. Nic dziwnego więc w tym, że to drugie prawo lokacyjne cieszyło się większą popularnością wśród właścicieli wsi.
Nazwa Hohendorf wspomniana jest po raz pierwszy 6 stycznia 1321 roku w przywileju lokacyjnym na prawie chełmińskim wydanym przez znanego już Lutera (lub Lutra) z Brunszwiku, komtura dzierzgońskiego dla Mikołaja von Sevelt. Dobra obejmowały 40 łanów. 1 łan używany przez Krzyżaków wynosił w zaokrągleniu 18 hektarów, więc przyjąć można, iż obszar rolniczy dla Wysokiej wynosił 720 hektarów, z czego 180 przypadało na sołtysa. Dodatkowo wzmiankowana jest karczma i niedokończony młyn na miejscu dzisiejszych resztek w Grądowym Młynie.
W okresie konfliktu polsko - szwedzkiego w XVII wieku wieś doznała znacznych strat spowodowanych przez wojska obu stron jak choćby trzykrotne "wizyty" polskich maruderów spod Pasłęka w 1629 roku.
Dobra Wysokiej na przestrzeni dziejów były w posiadaniu kilku znamienitych rodów wschodniopruskich jak chociażby von Kunheim (Kuenheim), o których więcej napiszę przy okazji wpisu o Judytach albo wspomniany wcześniej ród von Zehmen (Czema). Inne rody to von Lehwald, von Brederlow i von Below - o nich także wkrótce przy okazji opisywania rodowych posiadłości.
W 1785 roku majątek w Wysokiej przeszedł w ręce Emiliusa Fryderyka Magnusa hrabiego Rzeszy von Deonhoff pochodzącego z linii Doenhoffów z Friedrichstein nad Pregołą, z tych samych, którzy posiadali w tamtym czasie majątek w Kwitajnach. Emilius zasłużył się budową pałacu w latach 1803-1806 jak i co ciekawe, sprowadzeniem sekty religijno-mistycznej, która swoją nazwę wzięła od nazwiska założyciela Johanna Georga Gichtela - gichtelian. W pewnym sensie historia dokonała pewnej wolty w Wysokiej - wieś swego czasu była w posiadaniu rodu von Kunheim a przez małżeństwo weszła do niego córka Lutera, teraz zaś zamieszkali tu ludzie ostro krytykujący luterianizm i odrzucający jego nauki. Nazywali siebie także bezżeńcami i Braćmi Anielskimi, dążyli bowiem do uwolnienia się od wszelkich cielesnych pożądań aby upodobnić się do aniołów, w czym małżeństwo niewątpliwie im przeszkadzało.
Kolejny właściciel Wysokiej Aleksander Ewald von Below - Hohendorf (przydomek od niemieckiej nazwy Wysokiej) w latach 1843 - 1882, również należał do gichtelianów. Ciekawi mnie jaki związek miała jego przynależność z faktem, iż jego krewni z rodu, trzej bracia Karl, Gustav i Heinrich von Below założyli własną sektę wyznaniową nazwaną belowianami, gdzie impulsem miało być cudowne nawrócenie się lekkomyślnego dotąd Henryka. Niemniej był człowiekiem dobrze wykształconym i przygotowanym by aktywnie uczestniczyć w działalności gospodarczej i politycznej kraju. Below należał do czołowych polityków wschodniopruskich . W 1867 roku został wybrany posłem z pasłęcko-morąskiego okręgu wyborczego do parlamentu Związku Północno- Niemieckiego. Przypisywano mu przeforsowanie powszechnego i równego prawa wyborczego. W Wysokiej gospodarzył z dużym powodzeniem, aktywnie wspierał lokalne inicjatywy społeczne. Po pożarze Pasłęka z 16 maja 1845 roku, przekazał miastu 100 talarów na rzecz poszkodowanych. W 1877 roku zakupił za dużą sumę płaskorzeźbę wykonaną w drzewie dębu przez pastora Wilhelma Grzybowskiego z Rychlik - "Głowa Chrystusa w koronie cierniowej" (Ecce Homo!), nagrodzoną na wystawie dzieł sztuki w Paryżu w 1867 roku i podarował ją rychlickiemu kościołowi. Dzieło to jest do dzisiaj jednym z cenniejszych kościelnych utensyliów.
W Wysokiej pojawiła się jeszcze jedna znana postać, która niejako łączy gichtelian z belowianami mającymi znaczne poparcie w rodzinie Puttkamerów. Właśnie z tej rodziny pochodziła żona Ottona von Bismarcka, będącego przyjacielem Aleksandera Ewalda von Below. Bismarck będąc jeszcze posłem w Sankt Petersburgu w latach 1859-1862 a potem jako kanclerz, często bywał gościem von Belowa. Znamy nawet ulubione miejsce kontemplacji Żelaznego Kanclerza - był nim pagórek umiejscowiony niedaleko cmentarzyka rodzinnego i romantycznej kapliczki. Wzniesienie 31,1 m n.p.m., położone na wschód od parku dworskiego, nazwano później "Pagórkiem Bismarcka" (Bismarckhügel) - rozciąga się stąd piękny widok na jezioro Druzno, Elbląg i Wysoczyznę Elbląską.
Pobyt Bismarcka jesienią 1859 roku u Belowa w Wysokiej przedłużył się nieoczekiwanie, gdyż zachorował na zapalenie płuc. Pozostał więc do marca 1860 roku, a opiekę lekarską nad nim sprawował pasłęcki lekarz - doktor Karl Benjamin Beck (1814 - 1895), pierwszy honorowy obywatel tego miasta.
Nazwa Hohendorf wspomniana jest po raz pierwszy 6 stycznia 1321 roku w przywileju lokacyjnym na prawie chełmińskim wydanym przez znanego już Lutera (lub Lutra) z Brunszwiku, komtura dzierzgońskiego dla Mikołaja von Sevelt. Dobra obejmowały 40 łanów. 1 łan używany przez Krzyżaków wynosił w zaokrągleniu 18 hektarów, więc przyjąć można, iż obszar rolniczy dla Wysokiej wynosił 720 hektarów, z czego 180 przypadało na sołtysa. Dodatkowo wzmiankowana jest karczma i niedokończony młyn na miejscu dzisiejszych resztek w Grądowym Młynie.
W okresie konfliktu polsko - szwedzkiego w XVII wieku wieś doznała znacznych strat spowodowanych przez wojska obu stron jak choćby trzykrotne "wizyty" polskich maruderów spod Pasłęka w 1629 roku.
Dobra Wysokiej na przestrzeni dziejów były w posiadaniu kilku znamienitych rodów wschodniopruskich jak chociażby von Kunheim (Kuenheim), o których więcej napiszę przy okazji wpisu o Judytach albo wspomniany wcześniej ród von Zehmen (Czema). Inne rody to von Lehwald, von Brederlow i von Below - o nich także wkrótce przy okazji opisywania rodowych posiadłości.
W 1785 roku majątek w Wysokiej przeszedł w ręce Emiliusa Fryderyka Magnusa hrabiego Rzeszy von Deonhoff pochodzącego z linii Doenhoffów z Friedrichstein nad Pregołą, z tych samych, którzy posiadali w tamtym czasie majątek w Kwitajnach. Emilius zasłużył się budową pałacu w latach 1803-1806 jak i co ciekawe, sprowadzeniem sekty religijno-mistycznej, która swoją nazwę wzięła od nazwiska założyciela Johanna Georga Gichtela - gichtelian. W pewnym sensie historia dokonała pewnej wolty w Wysokiej - wieś swego czasu była w posiadaniu rodu von Kunheim a przez małżeństwo weszła do niego córka Lutera, teraz zaś zamieszkali tu ludzie ostro krytykujący luterianizm i odrzucający jego nauki. Nazywali siebie także bezżeńcami i Braćmi Anielskimi, dążyli bowiem do uwolnienia się od wszelkich cielesnych pożądań aby upodobnić się do aniołów, w czym małżeństwo niewątpliwie im przeszkadzało.
Kolejny właściciel Wysokiej Aleksander Ewald von Below - Hohendorf (przydomek od niemieckiej nazwy Wysokiej) w latach 1843 - 1882, również należał do gichtelianów. Ciekawi mnie jaki związek miała jego przynależność z faktem, iż jego krewni z rodu, trzej bracia Karl, Gustav i Heinrich von Below założyli własną sektę wyznaniową nazwaną belowianami, gdzie impulsem miało być cudowne nawrócenie się lekkomyślnego dotąd Henryka. Niemniej był człowiekiem dobrze wykształconym i przygotowanym by aktywnie uczestniczyć w działalności gospodarczej i politycznej kraju. Below należał do czołowych polityków wschodniopruskich . W 1867 roku został wybrany posłem z pasłęcko-morąskiego okręgu wyborczego do parlamentu Związku Północno- Niemieckiego. Przypisywano mu przeforsowanie powszechnego i równego prawa wyborczego. W Wysokiej gospodarzył z dużym powodzeniem, aktywnie wspierał lokalne inicjatywy społeczne. Po pożarze Pasłęka z 16 maja 1845 roku, przekazał miastu 100 talarów na rzecz poszkodowanych. W 1877 roku zakupił za dużą sumę płaskorzeźbę wykonaną w drzewie dębu przez pastora Wilhelma Grzybowskiego z Rychlik - "Głowa Chrystusa w koronie cierniowej" (Ecce Homo!), nagrodzoną na wystawie dzieł sztuki w Paryżu w 1867 roku i podarował ją rychlickiemu kościołowi. Dzieło to jest do dzisiaj jednym z cenniejszych kościelnych utensyliów.
W Wysokiej pojawiła się jeszcze jedna znana postać, która niejako łączy gichtelian z belowianami mającymi znaczne poparcie w rodzinie Puttkamerów. Właśnie z tej rodziny pochodziła żona Ottona von Bismarcka, będącego przyjacielem Aleksandera Ewalda von Below. Bismarck będąc jeszcze posłem w Sankt Petersburgu w latach 1859-1862 a potem jako kanclerz, często bywał gościem von Belowa. Znamy nawet ulubione miejsce kontemplacji Żelaznego Kanclerza - był nim pagórek umiejscowiony niedaleko cmentarzyka rodzinnego i romantycznej kapliczki. Wzniesienie 31,1 m n.p.m., położone na wschód od parku dworskiego, nazwano później "Pagórkiem Bismarcka" (Bismarckhügel) - rozciąga się stąd piękny widok na jezioro Druzno, Elbląg i Wysoczyznę Elbląską.
Pobyt Bismarcka jesienią 1859 roku u Belowa w Wysokiej przedłużył się nieoczekiwanie, gdyż zachorował na zapalenie płuc. Pozostał więc do marca 1860 roku, a opiekę lekarską nad nim sprawował pasłęcki lekarz - doktor Karl Benjamin Beck (1814 - 1895), pierwszy honorowy obywatel tego miasta.
Po śmierci von Belowa w roku 1882 majątkiem ziemskim
zarządzali kolektywnie kapitan Pirch i Edmund Poyda, a następnie Rudolf Menthal
i Otto Michaelis (1882 - 1896). W latach 1896 - 1922 zarządcą był Gustav Skirl,
który położył znaczne zasługi w odwadnianiu
naddruzeńskich łąk. Ich łączna powierzchnia osiągnęła wówczas poziom 600 ha. Prace odwadniające prowadzono na trzech polderach
i ukończone je w 1912 roku. Zmodernizował młyn w Grądowym Młynie. Wspierał finansowo Dom Małego Dziecka w Nowym
Dolnie, a przy jego znacznej pomocy finansowej wybudowano w Pasłęku w latach
1920 - 1922 halę gimnastyczną z zapleczem (obecny Pasłęcki Ośrodek Kultury).
Skirl przewodniczył także pasłęckiej ochotniczej straży pożarnej, której podarował w 1906 roku trzystopniową - rozsuwaną drabinę
amerykańską, długości 18 metrów. Większość obszernych i funkcjonalnych
zabudowań gospodarskich, istniejących częściowo w Wysokiej, została przez niego
wybudowana.
Ostatnią zarządzającą majątkiem była w latach
1922 - 1945 Zofia Thon, znana z dobrotliwości, szacunku dla podległych robotników i nieustającej pomocy dla potrzebujących (podobno z takich cech
słynęli gichtelianie). Po 1933 roku, gdy na podstawie ustawodawstwa
hitlerowskiego rozwiązano wszystkie sekty, Wysoka weszła w skład tak zwanej
Fundacji Ericha Kocha - gauleitera Prus Wschodnich (E. Koch - Stiftung).
Przechowywano tu między innymi łupy gauleitera, zrabowane na terenach
wschodnich.
Z tego też powodu pałac został wysadzony w 1945 roku, przy czym są
różne wersje co do sprawców zniszczenia. Gichtelianie pozostali tu do końca wojny, a Zofia Thon w
wieku 90 lat zmarła podczas ucieczki przed wojskami sowieckimi w styczniu 1945
roku. Majątek miał wtedy 1628 ha, w tym 303 ha lasu leżącego w okolicy Starego
Dolna, zwanego Lasem Wysoka (Hohendorferwald) - zatrudniano tu leśniczego, dwóch stałych robotników leśnych i trzech sezonowych. W latach 1945 -
1990 Wysoka była Państwowym Gospodarstwem Rolnym, później własnością Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, obecnie
znajduje się w rękach prywatnych.